Australian Open. Iga Świątek rozbiła Emmę Raducanu. Wygrana zaserwowana na zimno

Iga Świątek wygrała z Emmą Raducanu i zagra w czwartej rundzie Australian Open. Mecz był jednostronny, jakby słońce w Melbourne świeciło tego dnia tylko dla jednej tenisistki. Mogliśmy zapomnieć, że po korcie biegają dwie wielkoszlemowe mistrzynie.

Publikacja: 18.01.2025 03:06

Iga Świątek

Iga Świątek

Foto: PAP/EPA

Polka od początku dyktowała warunki na korcie. Kolejne występy Świątek w Australian Open – także wcześniejsze 6:3, 6:4 z Kateriną Siniakovą oraz 6:0, 6:2 z Rebeccą Sramkovą - potwierdzają, że do jej tenisa chyba na dobre wróciła zabójcza dla rywalek regularność. Już pierwsze gemy zwiastowały, że zamiast widowiska zobaczymy raczej na Rod Laver Arena zwycięstwo zaserwowane na zimno.

Pierwszy set był w wykonaniu Świątek wręcz perfekcyjny. Polka zdobyła 29 punktów, a Brytyjka – 12. Raducanu była bezradna. Nie miała recepty na podanie Świątek. Sama w polu serwisowym była zaś bezbronna. Jej pierwsze podanie często lądowało w siatce (52 proc. skuteczności), a drugie nasza tenisistka atakowała bardzo agresywnie, co przynosiło dwa przełamania i seta trwającego 32 minuty.

Iga Świątek – Emma Raducanu. Nastoletnie mistrzynie, których drogi się rozeszły

Oglądając tak jednostronny mecz można było zapomnieć, że po korcie biega nie jedna, lecz dwie wielkoszlemowe mistrzynie. Obie osiągnęły to jako 19-latki – Polka w Roland Garros (2020), a Brytyjka jako kwalifikantka w US Open (2021), zostając chyba największą tenisową sensacją XXI wieku - lecz później ich kariery rozjechały się w zupełnie inne kierunki.

Kiedy Świątek wzmacniała pozycję w kobiecym tenisie, żeby wkrótce zająć miejsce na czele rankingu po abdykacji Asleigh Barty, Raducanu błyszczała w reklamach. Korzystając z nietuzinkowej urody i brytyjskiego paszportu podpisała kontrakty z British Airways, Diorem, Evian, HSBC, Porshe, Tiffany'm, Vodafone i Nike, szybko zostając jedną z najlepiej opłacanych zawodniczek w tourze.

22-latka w ostatnim rankingu najlepiej zarabiających sportsmenek „Forbesa” zajęła szóste miejsce (12,9 mln), choć tylko 900 tys. dolarów przyniosły jej nagrody za występy na korcie. Wyżej były jedynie Coco Gauff (34,4 mln), Świątek (23,8 mln), narciarka Eileen Gu (22,1 mln), Qinwen Zheng (20,6 mln) oraz Aryna Sabalenka (18,7 mln). Tyle samo, co Raducanu, zarobiła Naomi Osaka.

Czytaj więcej

Raducanu i Fernandez. Historie niesamowite

Dziś, gdy Polka jest czterokrotną mistrzynią turniejów Wielkiego Szlema, Brytyjka wciąż czeka na pierwszy finał imprezy WTA Tour. Świątek w latach 2022-24 wygrała 199 z 229 meczów, Raducanu – 45 z 82. Miała wielu przeciwników poza kortem. Przygniotły ją sława, problemy zdrowotne, a może także brak mądrego opiekuna, który wiedziałby, jak w gąszczu pokus wskazać nastolatce drogę.

Świątek jest na etapie, gdy zmienia trenera, szukając marginalnych zysków. Raducanu – albo jej ojciec – przymierza ich jak rękawiczki. Jej talent szlifowali lub próbowali szlifować Nigel Sears, Andrew Rochardson, Torben Beltz, Dimitri Tursunov, Sebastian Sachs i Nick Cavasay. Każdemu zadawała dziesiątki pytań i prosiła o prezentację w Power Poincie, choć problem leżał chyba gdzie indziej.

Australian Open. Droga cierpienia Emmy Raducanu do meczu z Igą Świątek

Jej trudny to nie tylko historia zarządzania sławą, ale także ścieżka cierpienia. Brytyjka dwa lata temu zakończyła przecież sezon już w kwietniu po operacji obu nadgarstków i kolana. Troska o te nadgarstki sprawiła, że przed rokiem – wycofując się podczas Wimbledonu z miksta – zakończyła karierę Andy’ego Murraya. Tłumaczyła się z tej sytuacji wyjaśniając, że nie chciała go urazić.

Czytaj więcej

Szlachectwo zobowiązuje. Sir Andy Murray żegna się z Londynem

Dopiero ostatniej jesieni, po wyleczeniu kolejnej kontuzji, tym razem stopy, zaczęła pracę ze specjalistą od przygotowania fizycznego Yutaką Nakamurą, który był w sztabie Osaki czy Marii Szarapowej. Dała też pole do ekspresji swojej duszy. Odwiedziła w Chinach babcię (mama Renee jest Chinką, ojciec Ian – Rumunem, Emma urodziła się w Toronto), gdzie malowała i grała na pianinie.

Zagrała ze Świątek po raz trzeci. Ostatni mecz – rok temu w ćwierćfinale turnieju w Stuttgarcie, gdzie Brytyjka wystąpiła z dziką kartą jako ambasadorka Porshe, czyli sponsora tytularnego imprezy – Polka wygrała 7:6, 6:3. Kilka miesięcy później czołówki brytyjskich tabloidów zdominowały spekulacje, czy ten sponsor wciąż udostępnia jej auto, skoro paparazzi zrobił jej zdjęcie, gdy wsiadała do autobusu.

Australian Open. Totalna dominacja Igi Świątek. Kiedy i z kim zagra Polka o ćwierćfinał?

Raducanu prawdopodobnie wciąż jest tenisistką z największym potencjałem marketingowym w tourze, choć dziś niewielu już pamięta zachwyty Jonathana Shalita z agencji InterTalent Group, który zapowiadał, że może zarabiać 100 mln dolarów rocznie i „przyćmić mężczyzn”. To wymagałoby progresu na korcie, a dziś - po wzlocie Katie Boulter – nie jest nawet pierwszą rakietą Wielkiej Brytanii.

Czytaj więcej

Przeminęło z wiatrem. Magdalena Fręch odpadła z Australian Open

Przebieg meczu ze Świątek potwierdził, że nieprzypadkowo jest dziś dopiero 61. zawodniczką rankingu WTA. Pierwszy set nie był oczywiście końcem rywalizacji, a otwierający drugiego gem serwisowy Raducanu mógł dawać nadzieję, że podniesie poziom, lecz po długiej walce, w której wreszcie pojawiły się dłuższe wymiany, i tak go przegrała.

Polka coraz częściej krzyczała: „Jazda”, bo w najważniejszych momentach grała tenis naprawdę wysokiej jakości. Brytyjka nie miała na nią recepty, wyglądała tego dnia na bezradną. Świątek zagrała 24 winnery i popełniła tylko 12 niewymuszone błędy. Wygrała 6:1, 6:0 w 71 minut, a po meczu napisała na kamerze podziękowania dla kibiców – po angielsku – oraz życzenia dla dziadka po polsku.

Nasza tenisistka w czwartej rundzie, najprawdopodobniej w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego, zmierzy się ze zwyciężczynią spotkania Eva Lys – Jaqueline Cristan. Żadna z nich nigdy wcześniej w drugim tygodniu turnieju Wielkiego Szlema nie grała. Wim Fissette może łagodnie się uśmiechnąć. Ten turniej w wykonaniu jego podopiecznej jest jak na razie demonstracją siły.

Polka od początku dyktowała warunki na korcie. Kolejne występy Świątek w Australian Open – także wcześniejsze 6:3, 6:4 z Kateriną Siniakovą oraz 6:0, 6:2 z Rebeccą Sramkovą - potwierdzają, że do jej tenisa chyba na dobre wróciła zabójcza dla rywalek regularność. Już pierwsze gemy zwiastowały, że zamiast widowiska zobaczymy raczej na Rod Laver Arena zwycięstwo zaserwowane na zimno.

Pierwszy set był w wykonaniu Świątek wręcz perfekcyjny. Polka zdobyła 29 punktów, a Brytyjka – 12. Raducanu była bezradna. Nie miała recepty na podanie Świątek. Sama w polu serwisowym była zaś bezbronna. Jej pierwsze podanie często lądowało w siatce (52 proc. skuteczności), a drugie nasza tenisistka atakowała bardzo agresywnie, co przynosiło dwa przełamania i seta trwającego 32 minuty.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Przeminęło z wiatrem. Magdalena Fręch odpadła z Australian Open
Tenis
Hubert Hurkacz wciąż nie doszedł do siebie. Jest już poza Australian Open
Tenis
Iga Świątek gotowa do walki. Kolejne pewne zwycięstwo w Australian Open
Tenis
Australian Open z ważną zmianą. Czy trener może przesądzić o wyniku meczu?
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Tenis
Australia da się lubić. Magdalena Fręch gra dalej
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego