Szkoła przetrwania w Maladze. Polki w półfinale Billie Jean King Cup

Polki znów zagrały w Billie Jean King Cup mecz na wyniszczenie i po blisko ośmiu godzinach walki pokonały Czeszki. Nasza reprezentacja w poniedziałek zagra o finał z Włoszkami.

Publikacja: 17.11.2024 06:37

Iga Świątek i Katarzyna Kawa

Iga Świątek i Katarzyna Kawa

Foto: AFP

Polki po piątkowej, sześciogodzinnej przeprawie z Hiszpankami, znów zabrały kibiców na przejażdżkę kolejką górską. Drabinka turnieju już w ćwierćfinale skazała na siebie dwie drużyny typowane do walki o trofeum, więc na korcie kipiało od emocji. Jednostronny był tak naprawdę tylko pierwszy set meczu Magdaleny Fręch (WTA 25) z Marie Bouzkovą (WTA 45). Później napięcie już tylko rosło.

Fręch wyszła na kort po wakacjach, co było w jej grze widać. Polka, słynąca z uważności oraz wytrwałości, tego dnia była niedokładna i popełniała dużo błędów. Bouzkova szybko przejęła więc inicjatywę. To ona grała ofensywnie, narzucała ton wymianom. Wygrała pierwszego seta 6:1, partia trwała 27 minut. Wymiany sprinterskie wkrótce zaczęły jednak zastępować maratony.

Czytaj więcej

Linette dla "Rz": Dlaczego zamknęłam się w pokoju i płakałam 25 godzin

Polska – Czechy. Waleczne serce Magdaleny Fręch

Zawodniczka Andrzeja Kobierskiego odbudowywała swój tenis mozolnie, ale skutecznie. Kiedy zaczęła się druga partia, Fręch rosła już z każdym kolejnym gemem, a wymiany się wydłużały. Polka umiała pomóc szczęściu, bo okazję do break pointa, którą wykorzystała, dostała po tym, jak piłka zatańczyła na siatce. Mecz, który mógł się zakończyć błyskawicznie, przyniósł trzeciego seta.

Fręch potwierdziła, że ma serce niemniej waleczne niż Magda Linette, która dzień wcześniej przez blisko cztery godziny grała z Sarą Sorribes Tormo. Odrobiła straty, porywała się na efektowne akcje. Dzięki temu, że podniosła poziom gry, ostatni set stał się wymianą ciosów. Czuliśmy, że wygra ją ta, która będzie miała odrobinę więcej szczęścia albo włoży w grę minimalnie więcej serca.

Nie oglądaliśmy tenisa na najwyższym poziomie, czego dowodem była duża liczba niewymuszonych błędów, ale na najwyższym poziomie emocji – na pewno. Kolejne akcje podrywały kibiców oraz trenerów i koleżanki oraz kolegów ze strefy zawodniczej. Lepiej te nerwy wytrzymała 26-letnia Bouzkova, która przełamała Fręch w ostatnim gemie, gdy nasza tenisistka dwa razy uderzyła w siatkę.

Billie Jean King Cup. Polki poleciały do Malagi jako faworytki

Polki nie były w Maladze rozstawione – przywilej ten przypadł Kanadyjkom, Czeszkom, Włoszkom oraz Australijkom – ale niektórzy widzieli nawet w drużynie prowadzonej przez Dawida Celta faworytki. Atutem naszej reprezentacji nie była jedynie Świątek, bo najlepszy sezon w karierze przeżywa przecież Fręch, a po niezbyt udanej pierwszej części sezonu formę odbudowała Linette.

Czytaj więcej

WTA Finals. Coco Gauff wygrała i bije tenisowy rekord świata

Wydelegowaliśmy więc do drużynowej rywalizacji pierwszą, szóstą oraz dziewiątą najwyżej rozstawioną singlistkę spośród wszystkich zgłoszonych do finałów. Wyżej w rankingu WTA od Fręch były tylko Jasmine Paolini (WTA 4), Danielle Collins (WTA 11), Paula Badosa (WTA 12) i Kim Boulter (WTA 24), a od Linette – również Linda Noskova (WTA 26) oraz Leylah Fernandez (WTA 31).

To oznaczało, że w każdym singlowym meczu nasza zawodniczka będzie teoretycznie faworytką. Większy niepokój budził debel, bo widzieliśmy w drabince na drodze Polek Katerinę Siniakovą oraz Paolini i Sarę Errani, czyli – odpowiednio – mistrzynię olimpijską w grze podwójnej z Tokio (2021) oraz Paryża (2024). Przeciwko Czeszkom do debla najpierw musiała jednak doprowadzić Świątek.

Polska – Czechy. Iga Świątek doprowadziła do debla

Wiceliderka światowego rankingu zmierzyła się z Noskovą, która w tym roku wyeliminowała Polkę w trzeciej rundzie Australian Open. Teraz znów przyszło im grać na twardej nawierzchni, a kiedy na korcie rozgorzała walka można było odnieść wrażenie, że wymiany podczas tego poprzedniego spotkania, pomiędzy Fręch a Bouzkovą, toczyły się jakby w zwolnionym tempie. 

Pociski leciały z obu stron, rozstrzygały detale. Świątek pierwszego seta wygrała po tie-breaku, w drugim Noskovej do zwycięstwa wystarczyło jedno przełamanie, podobnie jak Polce w trzecim, który rywalka zakończyła pudłem z woleja. Nasza tenisistka wyrównała dzięki temu rachunki z Melbourne, ale niespełna pół godziny później czekało ją już kolejne wyzwanie, bo debla nie grała od trzech lat.

Zbliżała się północ, a na trybunach połowa miejsc była już pusta, kiedy Świątek i Katarzyna Kawa stanęły do rywalizacji z Bouzkovą i Siniakową. To była bitwa na spryt oraz refleks, w której Polki radziły sobie doskonale – zupełnie, jakby razem rywalizowały w grze podwójnej od lat. Nasze tenisistki w pierwszym secie dwukrotnie zdobyły gema przy serwisie Siniakowej i wygrały pierwszą partię 6:2.

Zapowiadało się na piękny finał długiego dnia, bo w drugim secie Polki wciąż grały koncertowo. To była demonstracja siły, bo Świątek oraz Kawa prowadziły 4:0 i choć rywalki zdołały wyrównać, dwa ostatnie słowa należały do naszych tenisistek. Teraz Polki czeka dzień przerwy, bo z Włoszkami o awans do finału Billie Jean King Cup, czyli Tenisowego Pucharu Świata, powalczą w poniedziałek.

Polska – Czechy, ćwierćfinał Billie Jean King Cup

Magdalena Fręch – Marie Bouzkova 1:6, 6:4, 4:6

Iga Świątek – Linda Noskova 7:6(4), 4:6, 7:5

Świątek/Katarzyna Kawa – Bouzkova/Katerina Siniakova 6:2, 6:4

Polki po piątkowej, sześciogodzinnej przeprawie z Hiszpankami, znów zabrały kibiców na przejażdżkę kolejką górską. Drabinka turnieju już w ćwierćfinale skazała na siebie dwie drużyny typowane do walki o trofeum, więc na korcie kipiało od emocji. Jednostronny był tak naprawdę tylko pierwszy set meczu Magdaleny Fręch (WTA 25) z Marie Bouzkovą (WTA 45). Później napięcie już tylko rosło.

Fręch wyszła na kort po wakacjach, co było w jej grze widać. Polka, słynąca z uważności oraz wytrwałości, tego dnia była niedokładna i popełniała dużo błędów. Bouzkova szybko przejęła więc inicjatywę. To ona grała ofensywnie, narzucała ton wymianom. Wygrała pierwszego seta 6:1, partia trwała 27 minut. Wymiany sprinterskie wkrótce zaczęły jednak zastępować maratony.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
BJK Cup Finals. Sześć i pół godziny rywalizacji. Iga Świątek zdecydowała
Tenis
Billie Jean King Cup Finals. Iga Świątek dziś nie zagra. Co się stało w Maladze?
Tenis
BJK Cup Finals. Z Igą Świątek to ma wyglądać zupełnie inaczej
TENIS
Linette dla "Rz": Dlaczego zamknęłam się w pokoju i płakałam 25 godzin
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Tenis
WTA Finals. Coco Gauff wygrała i bije tenisowy rekord świata