Oba popłudniowe mecze w O2 Arena miały podobną wagę: w deblu i singlu grali ci, którzy zapewnili sobie awans do półfinałów Masters z tymi, którzy na taki sukces już nie mogli liczyć. Mogli jednak zdobyć punkty rankingowe i premie finansowe oraz mieć sportową satysfakcję.
Najpierw tę możliwość wykorzystał debel Kubot/Melo. Pokonał 6:4, 6:7 (2-7), 10-8 Wesleya Koolhofa i Nikolę Mekticia, co oznaczało, że Polak i Brazylijczyk zarobili w turnieju 98,5 tys. dolarów (na dwóch), dopisali 200 punktów rankingowych i zakończyli sezon z myślą, że wciąż wiele potrafią.
W tym roku wygrali dwa turnieje (Acapulco i Wiedeń), mają wspólny bilans 21 zwycięstw i 13 porażek, w sumie nie wyszło źle. Łukasz Kubot grał w Masters w Londynie już w 2009 roku (z Oliverem Marachem). Może więc młodszym przypominać, że w tamtym turnieju, otwierającym cykl 12 lat ATP Finals nad Tamizą, grali z obecnych 24 uczestników tylko on, Rafael Nadal i Novak Djoković.
Dominic Thiem także był pewien gry w półfinale, więc na mecz przeciwko Andriejowi Rublowowi wyszedł w nastroju niezbyt bojowym. Rosjanin, który z Rafaelem Nadalem przegrał gładko, ale ze Stefanosem Tsitsipasem już tylko o włos, doczekał więc pierwszego w karierze zwycięstwa w Masters, wygrał z Austriakiem 6:2, 7:5. Premia w wysokości 306 tys. dol.(153 tys. za udział, drugie tyle za jedną wygraną) też wygląda efektownie, choć w zeszłym roku wynosiłaby 430 tysięcy.
> ATP Finals 2020