Iga Świątek wyeliminowała w Nowym Jorku już trzecią Rosjankę. Po pokonaniu Kamilli Rachimowej i Anastazji Pawluczenkowej wysłała do domu także Ludmiłę Samsonową.
Wyrównany był tylko pierwszy set, którego Iga wygrała 6:4. W drugim rozprawiła się z rywalką błyskawicznie, jakby nie chciała przetrzymywać zarywających noc polskich kibiców przed ekranami telewizorów, komputerów i smartfonów. Zwyciężyła 6:1 i wciąż ma szansę powtórzyć sukces z 2022 roku, kiedy jedyny raz w karierze sięgnęła po trofeum na Flushing Meadows.
– Na początku czułam, jakbyśmy grały męski tenis. Obie utrzymywałyśmy podania, ale wiedziałam, że jak będę naciskać Ludmiłę, to pojawią się szanse na przełamanie. To zdarzyło się w ostatnim gemie pierwszego seta. Cieszę się, że potrafiłam to wykorzystać. W drugim secie od początku prowadziłam i chciałam utrzymać koncentrację. Jestem zadowolona z całego występu – przyznała Świątek. To był jej setny mecz w Wielkim Szlemie. 83 zwycięstwa stawiają ją w czołówce kobiecej klasyfikacji. W erze open tylko sześć zawodniczek mogło się pochwalić lepszymi liczbami w swoich pierwszych 100 spotkaniach. To Venus Williams (85), Martina Hingis i Serena Williams (po 86), Steffi Graf (87), Chris Evert (90) i Monica Seles (93).
US Open. Z kim Iga Świątek zagra w ćwierćfinale?
Dwa lata temu w drodze do finału Polka pokonała Jessicę Pegulę. Teraz obie panie znów zmierzą się w ćwierćfinale. Bilans jest korzystny dla Świątek: z dziewięciu meczów wygrała sześć – ten najważniejszy w ubiegłorocznych Finałach WTA w Cancun (6:1, 6:0), który dał jej tytuł mistrzyni sezonu.
Czytaj więcej
Iga Świątek w trzeciej rundzie US Open pokonała 6:4, 6:2 Anastazję Pawluczenkową, ale więcej niż o tym zwycięstwie mówi się i pisze o nietypowym zagraniu liderki rankingu WTA.