Tym razem nie było takiej nerwówki i meczu na dystansie maratońskim jak w finale w Madrycie. To było raczej lekkie espresso. Świątek zakończyła turniej w Rzymie nie tracąc seta, a swojej największej rywalce wiceliderce światowego rankingu oddała zaledwie pięć gemów.
Na Foro Italico Polka wygrała trzeci raz w karierze. Na tydzień przed rozpoczęciem wielkoszlemowego Roland Garrosa, na niecałe dwa miesiące przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu, Świątek potwierdza dawno znany fakt, że na nawierzchni ziemnej jest obecnie najlepszą zawodniczką na świecie.
Iga Świątek rozzłościła Arynę Sabalenkę
W czwartym gemie pierwszego seta Sabalenka nie wytrzymała. Nic nie układało się po jej myśli. Przed chwilą straciła swój gem serwisowy, przegrywała 1:2, a kiedy do tego popsuła prosty backhand, ze złości uderzyła rakietą o linię. Musiała wymienić swoje narzędzie pracy.
Wściekłość Białorusinki wynikała z poczucia bezradności. Nic nie była w stanie wymyślić, czym mogłaby się przeciwstawić grającej od samego początku finału na najwyższym poziomie Świątek. Jeżeli do tego popełniała niespodziewane błędy to można zrozumieć tę złość, czy powtarzające się później grymasy niezadowolenia, rzucane pod nosem przekleństwa.
Czytaj więcej
Iga Świątek zagra dziś z Aryną Sabalenką o trzecie zwycięstwo w turnieju w Rzymie i pierwszy w karierze dublet Madryt – Rzym. Zrobiły to tylko dwie zawodniczki, ostatni raz 11 lat temu Serena Williams.