Dwie największe rywalki w kobiecym tenisie nie musiały długo na siebie czekać. Po znakomitym finale przed niespełna dwoma tygodniami w madryckiej Caja Magica Świątek z Sabalenką spotkają się teraz na Foro Italico w Rzymie. Turniej jest równie prestiżowy, miejsce nawet dużo bardziej magiczne, zanosi się na wyjątkowe sobotnie popołudnie.
Świątek awans wywalczyła w cuglach. W pięciu meczach nie przegrała seta. W rozgranym po południu czwartkowym półfinale w wielkim stylu wyeliminowała trzecią na świecie Coco Gauff. Sabalenka miała trochę więcej problemów. W dwóch spotkaniach – z Amerykanką Katie Volynets i Ukrainką Eliną Switoliną - straciła po secie. Ale na koniec wyraźnie się rozkręciła, grała coraz lepiej.
Aryna Sabalenka nie może się doczekać meczu z Igą Świątek
Mecz półfinałowy z Collins, czwartą zawodniczką tego sezonu w rankingu uwzględniającym wyniki tylko z tego roku trwał tylko godzinę i 25 minut. W pierwszym secie Białorusinka od razu przejęła inicjatywę i objęła prowadzenie 3:1. Amerykanka odrobiła straty, ale w samej końcówce odważny tenis Sabalenki okazał się bardziej skuteczny.
Czytaj więcej
Iga Świątek lepsza niż Aryna Sabalenka. Po trzech godzinach i 11 minutach wspaniałego finału WTA 1000 Mutua Madrid Open 22-letnia Polka wygrała 7:5, 4:6, 7:6 (9). To jej 20. turniejowe zwycięstwo w zawodowej karierze.
Drugi set nie miał skomplikowanej historii. Wiceliderka rankingu ani razu nie broniła się przed przełamaniem, dwukrotnie wygrała gemy serwisowe Amerykanki. Była pewna siebie, nie miała momentów załamań, okazała się zawodniczką dużo lepszą.