To był jeden z tych występów Świątek, po którym organizatorzy imprezy nie mogli być zadowoleni. Polka od pierwszych piłek dominowała bowiem na korcie i nie pozwoliła finalistce turnieju w Rzymie z 2016 roku — Keys przegrała wówczas z Sereną Williams 6:7(5), 3:6 — złapać właściwego rytmu. Kibice zgromadzeni na trybunach kortu centralnego zamiast emocji i zaciętych wymian oglądali popis klasy.
Liderka rankingu WTA była skoncentrowana, grała pewnie i nie popełniała niewymuszonych błędów. Świątek nie pozwoliła Keys odnaleźć w sobie tenisistki, która w tym roku na kortach ziemnych potrafiła wygrywać z Coco Gauff, Ons Jabeur i Beatriz Haddad Maią.
Czytaj więcej
Hubert Hurkacz udźwignął ciężar wyjątkowego wydarzenia, jakim był mecz z jednym z największych tenisistów w historii, i zakończył występy Rafy Nadala w Rzymie. Odpadł też Novak Djoković. U pań klasę wciąż pokazuje Iga Świątek.
WTA Rzym. Jak Iga Świątek zdominowała Madison Keys
Polka już w pierwszym gemie przełamała podanie rywalki, a później utrzymała serwis. Trzecia partia osłodziła jedynie Keys przebieg jednostronnego seta. Wszystkie pozostałe gemy wygrała Świątek. Pozwoliła sobie nawet na skutecznego drop-shota, choć to zagranie ryzykowne, którego — zgodnie z wytycznymi Tomasza Wiktorowskiego — powinna się wystrzegać.
Nasza tenisistka dominowała na korcie, choć w poprzednich meczach z Julią Putincewą (6:3, 6:4) oraz Angelique Kerber (7:5, 6:3) widzieliśmy sygnały, że po wyczerpującym turnieju w Madrycie prawdopodobnie zmaga się ze zmęczeniem: fizycznym oraz psychicznym.