Wygrać z Igą wiele znaczyło dla Rosjanki, kojarzonej przez lata raczej z uśrednioną solidnością, a nie wybuchami formy w wielkich imprezach tenisowych. Wzmocniona wiara w siebie robi swoje – Aleksandrowa przegrała pierwszego seta z Pegulą, by dwie godziny po rozpoczęciu gry w wilgotnym powietrzu południowej Florydy pokonać rywalkę w trzech setach.
Nie grała inaczej niż zwykle, podstawą sukcesu był rytm mocnych uderzeń zza linii końcowej, gdy już go poczuła, o zwycięskie akcje było względnie łatwo. Tenisistka jest rozstawiona w Miami z nr 14, ale w półfinale trafia na przeciwniczkę nierozstawioną – kolejną Amerykankę Danielle Collins, która podtrzymała nadzieje na zdobycie tytuły w WTA Tour w roku pożegnania z wyczynowym tenisem. Collins pokonała bardzo sprawnie (6:3, 6:2) Francuzkę Caroline Garcię.