Nie było wielu, którzy wierzyli w taki scenariusz. Nawet początek meczu zdawał się potwierdzać, że solidność Magdaleny Fręch (72. WTA) nie wystarczy na klasę znanej Francuzki, jeszcze niedawno mistrzyni WTA Finals. Garcia objęła zatem prowadzenie 2:0, potem 4:2, by nagle, także w wyniku przypływu determinacji polskiej rywalki, stracić trzy gemy z rzędu i stanąć przed trudem zadaniem obrony seta.
Te małe zwycięstwa w gemach uskrzydliły Polkę. Jej uderzenia nabrały rozmachu, serwis stał się precyzyjny, bieganie po korcie szybsze. Zdenerwowana Caroline Garcia pogubiła się nawet przy własnym serwisie, który zwykle był jej bardzo mocną bronią. Jeden set przegrała, w drugim próbowała dojść do równowagi, ale jak już Magdalena Fręch poczula szansę na życiowy sukces, nie wypuściła jej z rąk.