Tegoroczny turniej zacznie się w niedzielę 14 stycznia, zakończy także w niedzielę 28 stycznia, czyli po raz pierwszy będzie trwał 15 dni. Ta nowość wprowadzona przez dyrektora Craiga Tileya ma na celu równomierne rozłożenie meczów i złagodzenie ewentualnych skutków wyjątkowo długich spotkań, jakie niekiedy mocno zaburzały porządek dnia.
W poprzednich turniejach w Melbourne Park zdarzały się późnonocne maratony, które mocno krytykowali uczestnicy, uczestniczki i widzowie. Bezsens takich męczących widowisk pokazał w ubiegłym roku mecz Andy’ego Murraya i Thanasiego Kokkinakisa, zakończony o czwartej nad ranem.
Czytaj więcej
Sofia Kenin będzie rywalką naszej tenisistki w pierwszej rundzie, a później na Polkę czekają m. in. Danielle Collins, Elina Switolina i Jelena Ostapienko
– Wysłuchaliśmy opinii graczy i fanów, jesteśmy więc podekscytowani możliwością dostarczenia rozwiązania, które minimalizuje liczbę opóźnień przy jednoczesnym zapewnieniu uczciwego i godziwego harmonogramu na wszystkich kortach – rzekł z tej okazji Tiley.
Zobaczymy zatem pierwszą rundę rozłożoną na trzy dni (nie dwa), co da widzom okazję do jeszcze jednego dnia oglądania tenisa, zaglądania do restauracji, rodzinnej zabawy i spróbowania innych rozrywek w okolicy. Dla grających to lepiej przespane noce, co też się liczy, zwłaszcza w drugiej połowie turnieju. Wreszcie to jeszcze jeden dzień więcej na sprzedaż biletów, jedzenia, pamiątek i usług, co podniesie i tak niemałe zyski z organizacji imprezy.