Po US Open, w którym zagrał jedynie dwa mecze i także po niezbyt porywającym występie w Pucharze Lavera zobaczyliśmy w Szanghaju Huberta Hurkacza w wersji bardziej bojowej, w każdym razie z twardym Australijczykiem dał sobie radę w dwóch długich setach, po dawnemu wykorzystując do osiągnięcia sukcesu przede wszystkim doskonały serwis.
    Mecze Hurkacz – Kokkinakis na starcie dużych turniejów ATP to w tym roku mała tradycja. W wielkiej chińskiej metropolii zagrali na tym poziomie już trzeci raz, po starciach w Dubaju i Miami. Wszystkie te spotkania miały podobny scenariusz – po zaciętej bitwie wygrywał Polak. W piątek oprócz bardzo skutecznego podania (17 asów) pomogła mu chłodna głowa i pomysł, by nie przedłużać wymian, tylko możliwie szybko kończyć akcje. Nawet jeśli przeciwnik miał podobną taktykę, to Hurkacz był odrobinę lepszy.