Spotkanie na korcie numer 18 oglądało się z przyjemnością. Serwis Huberta działał doskonale, a to podstawa jego gry nie tylko na trawie. Większości wyborów taktycznych też nie można było wiele zarzucić: były skróty, slajsy, także trochę pokazów dla publiczności, bo Polak, niekiedy pozornie ospały, potrafił w ułamku sekundy wymyślić uderzenie z repertuaru magików rakiety.
Dwa sety wziął w ten sam sposób: remis do stanu 4:4, potem przełamanie skądinąd bardzo solidnego podania Brytyjczyka i po robocie. W ostatnim secie Jan Choinski zaburzył ten rytm, ambitnie dotrwał do tie-breaka, nawet prowadził w nim 2-1 i 3-2, ale potem rządził już tylko Hurkacz.