Wszystko, co polska tenisistka mówiła o rosnącej przyjaźni z kortami trawiastymi okazało się w poniedziałkowe popołudnie prawdą. Wygrała z solidną Chinką bardzo sprawnie, w godzinę i 20 minut, mając przewagę siły uderzeń, szybkości poruszania się za piłkami i także, jak się wydawało, pewności siebie.
Widzowie, którzy oczekiwali na jakąkolwiek chwilę niepewności polskiej liderki rankingu WTA, nie doczekali się niczego, co mogłoby zmienić wynik. Iga grała pewnie, śmiało, może z odrobiną przyzwyczajeń z kortów ziemnych, ale widać było, że wie już dobrze po co są slajsy i kiedy wybierać moment potężnego ataku forhendem.