Prognozy były właśnie takie – liderka rankingu światowego wydaje się grać w Indian Wells z meczu na mecz lepiej, a Sorana Cirstea (83. WTA) od kilku lat już bardzo rzadko bywa w półfinałach wielkich turniejów, w tym w Kalifornii nigdy przesadnie nie błyszczała, nawet w najlepszych latach nie było to miejsce jej efektownych zwycięstw.
Wprawdzie przed meczem z Igą niespodziewanie pokonała Carolinę Garcię (Francuzkę tłumaczą problemy natury psychicznej) i po 6 latach pojawiła się w ćwierćfinale turnieju z cyklu WTA 1000, lecz Polka szybko, w godzinę z niedużym naddatkiem, wygrała spotkanie z Soraną prezentując znacznie większą bojowość i śmiałe returny, którymi zniweczyła pomysły Rumunki na bardziej aktywną lub choćby wyrównana grę.