W meczu Polki z reprezentującą Kazachstan Rosjanką rzadkie były chwile, w których można było widzieć nadzieję na sukces Igi. Pierwszy set szybko wyjaśnił, że w starciu serwisu i returnu Rybakiny z aktywną obroną i szybkością polskiej tenisistki, wyżej trzeba cenić siłę.
Nie pomogła wizyta Igi w szatni w przerwie między setami, nie pomogło szybkie studiowanie notatek, nawet prowadzenie 3:0 w drugim secie przyniosło tylko zwiększoną mobilizację rywalki. Rybakina wygrała sześć z kolejnych siedmiu gemów, potężnym forhendem w środek kortu zakończyła spotkanie wynikiem 6:4, 6:4 i po chwili mogła mówić, nie bez racji: „W ważnych momentach grałam naprawdę dobrze i to zrobiło różnicę”. To prawda, ale prawdą jest też to, że bardzo pomagał jej wyjątkowo słaby serwis Polki.