Czekał siedem lat od czasu pokonania w Londynie Rogera Federera. Wreszcie doczekał, w czasach gdy młoda gwardia już mocno podgryza pozycje dawnych mistrzów i coraz trudniej bronić się przed takimi ambitnymi młodzieńcami, jak Casper Ruud. Wciąż jednak potrafi, nawet, gdy zaczyna nieco brakować zdrowia, gdy rywale są coraz sprawniejsi i szybsi.
Doświadczenie w tym finale zrobiło swoje. Djoković spokojnie ocenił szanse ataku w pierwszym secie, wyszło, że warto było ruszyć dopiero na końcu, więc ruszył i wyrwał wynik 7:5 z kliniczną precyzją. Wydaje się, że zdeprymował Norwega już wtedy. Przełamanie serwisu Ruuda na początku drugiego seta oznaczało początek końca meczu. Novak znalazł znakomity rytm odbić, poczuł swobodę i rosnącą pewność wygranej. Jego piłki co chwila trafiały blisko linii, nawet tak szybki tenisista, jak Ruud, nie miał szans na zmianę wyniku. Serb nie atakował jednak w pośpiechu, po prostu dopilnował, by wygrać brakujące gemy przy swym serwisie.
Czytaj więcej
Novak Djoković zagra o szósty tytuł w ATP Finals w Turynie. Serb pokonał Taylora Fritza 7:6 (7-5)...
Doczekał, prezentując bezlitosną skuteczność. Nabyta z pomocą Gorana Ivanisevicia dokładność serwisu bardzo pomogła, pani sędziująca mecz mogła ogłosić: gioco, set, partita – przy stanie 7:5, 6:3, właśnie po asie serwisowym. Ten finał nie przyniósł może wielkich emocji, były w Masters mecze znacznie bardziej atrakcyjne, lecz efekt jest wielki: Djoković dorównał Federerowi, wyprzedził Ivana Lendla i Pete’a Samprasa o jeden triumf, i ten licznik może nadal bić.
– Różnica w finale nie była wielka, mecz był wyrównany, w takich spotkaniach często decyduje jedno przełamanie w secie. W decydujących chwilach starałem się być bardziej agresywny i to działało. Nerwy jednak były, zwłaszcza przy stanie 5:3, 30-30 w decydującym secie, gdy zagraliśmy najdłuższą wymianę w meczu, 36 odbić. To, że czekałem 7 lat na ponowny sukces spowodowało, że zwycięstwo było bardziej słodkie. Teraz czuję już tylko wielką ulgę i czekam na parę tygodni wolnego – mówił Novak na korcie, chwilę po spotkaniu.