Sukces Ruuda zaczął rysować się już w piątym gemie pierwszego seta, gdy trochę z niczego norweski tenisista zdobył przewagę, grając szybko, choć miękko, skupiając się niemal wyłącznie na kierunkach i dokładności odbić. W jego rywalu zawrzało, Rosjanin nie potrafił uciszyć skoku emocji nawet siedząc na ławce. Przełożenie nerwów na wynik było bolesne. Set skończył się błyskawicznie.
W następnym nic się nie zmieniło – zwinny i zadziwiająco spokojny Norweg zadawał kolejne ciosy rywalowi, a roztrzęsiony Rublow nie potrafił poskładać gry. Dyskutował głośno z ławką trenerską, także sam ze sobą, ale rozwiązania nie znalazł. Przy stanie 2:6, 0:4 w końcu posłał w kort dwa asy serwisowe, poprawił końcowe wrażenie, lecz meczu nie odwrócił, bo trzy świetne gemy na starcie i trzy pod koniec spotkania to za mało.
Czytaj więcej
Novak Djoković zagra o szósty tytuł w ATP Finals w Turynie. Serb pokonał Taylora Fritza 7:6 (7-5), 7:6 (8-6). Zmierzy się z Casperem Ruudem lub Andriejem Rublowem.
W finale znalazł się Casper Ruud, prawie 24-letni chłopak z Oslo, który bez fanfar buduje coraz bardziej udaną karierę. Po sobotnim zwycięstwie już na pewno będzie trzeci na świecie i bogatszy o 2 156 600 dolarów (minus podatki).
Poprzednim skandynawskim tenisistą w finale Masters, tego młodzi nie pamiętają, był przed Ruudem Szwed, Stefan Edberg w 1999 roku. Christian Ruud, ojciec Caspera, najwyżej w karierze na 39. pozycji rankingu ATP, szansy na grę w turnieju mistrzów nie miał.