Jeśli komuś żal, że nie może już śledzić serii zwycięstw Igi Świątek, to we wtorek Novak Djoković przypomniał, że on buduje prawie tak samo znaczącą passę: kolejne zwycięstwa w Wimbledonie. Po pięciosetowym meczu z Jannikiem Sinnerem Serb przestawił licznik na liczbę 26, co oznacza, że wygrał kolejno trzy turnieje (2018, 2019, 2021) i w czwartym dodał jeszcze pięć wygranych.
Poprawić licznik z włoskim góralem nie było łatwo. – Pogadałem do siebie w czasie przerwy toaletowej, tak jak to zrobiłem w Roland Garros podczas meczu z Tsitsipasem. To były pozytywne przekazy. Zadziałały, choć gwarancji, że tak będzie nie miałem. Po dwóch setach czułem, że muszę coś zmienić, bo nie grałem dobrze. Byłem zdominowany przez Sinnera. Na szczęście w Wielkim Szlemie gra się do trzech wygranych setów. No i im więcej grasz dobrych piątych setów, tym lepiej sobie w nich radzisz – mówił sześciokrotny mistrz