Wimbledoński czwartek był w sumie dniem standardowym: jedni wygrywają mecze, jak Paula Badosa, Stefanos Tsitsipas lub Nick Kyrgios, inni wycofują się z powodu zakażenia Covid-19.
W tym miejscu brytyjscy dziennikarze napisaliby, że najlepsi wygrywają, jak ich Katie Boulter (118. WTA), która wyeliminowała 3:6, 7:6 (7-4), 6:4 ubiegłoroczną finalistkę, Czeszkę Karolinę Pliskovą (nr 6). Gdy Brytyjka powiedziała podczas wywiadu na korcie centralnym, że dwa dni temu pożegnała babcię, wszystkim zaszkliły się oczy. Kraj ma nowy powód, by wspierać dziewczynę z Leicester i wierzyć, że wielki tenis chociaż trochę osuszy jej łzy.