Mirosław Żukowski z Paryża
Mecz przerwano w niedzielę przy stanie 6:2, 3:0 dla Radwańskiej i wydawało się, że wiceliderka światowego rankingu ma wszystko pod kontrolą w starciu z Bułgarką, zawodniczka nr 102 WTA. W poniedziałek lało i spotkania anulowano, a we wtorek panna Agnieszka wyszła na kort jakby trochę nieprzytomna, trochę zła, że musi grać w ciężkich warunkach. O takich porażkach faworytów prowadzących wysoko, których gubiły deszcze i ciemności jest cała tenisowa literatura, ale na gorąco przegraną Radwańskiej wytłumaczyć trudno. Owszem - nie lubi paryskiego turnieju, nie lubi kortów ziemnych i mokrych, ciężkich piłek, ale to wszystko nie wyjaśnia takiej klęski. Gdyby przegrała po zaciętej walce możnaby zwalić winę na deszcz, żadnej walki jednak nie było, tylko od razu biała flaga i to w dodatku w drżącej ręce.
Po katastrofalnym drugim secie i sześciu przegranych gemach z rzędu, Radwańska dostała szansę, by zejść do szatni, porozmawiać ze swoim mądrym sztabem, uspokoić się i wygrać seta trzeciego, bo mecz znowu przerwano na ponad dwie godziny. Zamiast tego mieliśmy postępującego paraliżu ciąg dalszy, a Pironkowa zachowała się jak rasowa pirania - grała spokojnie, wykorzystała słabość rywalki i objęła prowadzenie 4:0. Radwańska przy stanie 3:0 poprosiła na kort fizjoterapeutę, ale była to raczej przerwa taktyczna niż medyczna. Na chwilę pomogło, Polka wreszcie wygrała dwa gemy, ale ci, którzy uwierzyli, że wróci dzielna Isia wygrywająca przegrane mecze, tym razem zmartwychwstania się nie doczekali.
Zaciętej końcówki nie było, Radwańska zeszła z kortu wstydliwie, co wielkich emocji nie wzbudziło, na jej konferencję prasową przyszli tylko polscy dziennikarze i znana amerykańska komentatorka Mary Carillo.
„Kilka lat temu miałam operację ręki i nie mogłam grać w tych warunkach. Koniec historii. Jestem zła i zaskoczona, że kazano nam wyjść na kort. Ostatni raz w deszczu grałam chyba 10 lat temu, także tutaj. Nie wiem kto na to pozwala, to przecież nie jest jeszcze koniec turnieju. Ale ich chyba nie obchodzi to, co my myślimy, tylko zupełnie co innego. Po każdej wymianie piłki stają się coraz cięższe, jest też bardziej ślisko. Co można na to poradzić?” - mówiła Radwańska.