Korespondencja z Paryża
I jak na razie z tej szansy ochoczo korzysta. Nie narzeka na organizatorów, na deszcz, mówi, że jest gotowy zagrać dzień po dniu, by finał mógł odbyć się zgodnie z planem - w niedzielę.
„Wiele razy słyszałem wyjaśnienia dlaczego nie ma tu dachu nad kortem centralnym, ani nawet świateł. Organizatorzy mają wiele kłopotów z mieszkańcami okolicznych rezydencji. Jeśli porówna się położenie wszystkich wielkoszlemowych obiektów, to widać, że Paryż jest w najtrudniejszej sytuacji. Wiele zmienia się na lepsze - jest odnowiony stadion im. Jean Bouin, imponujące nowe Narodowe Centrum Tenisa. Francuzi robią co mogą w ramach obowiązującego u nich prawa” - mówił Djoković po łatwym zwycięstwie nad Czechem Tomasem Berdychem (6:3, 7:5, 6:3).
O swoim półfinałowym przeciwniku Dominiku Thiemie lider światowego rankingu powiedział: „On jest jednym z liderów młodego pokolenia. Jestem pewien, że bardzo chce udowodnić, sobie i innym, iż dojrzał już do rywalizacji o najwyższą stawkę. W tym roku Thiem grał bardzo dużo, od lutego - marca praktycznie w każdym tygodniu. To zaskakujące, że jest w tak dobrej formie, bo nigdy wcześniej nie miał takiej serii w swojej karierze. Korty ziemne to jego ulubiona nawierzchnia, ale ja też mam swoje argumenty”.
Thiem w półfinale pokonał Belga Davida Goffina 4:6, 7:6 (9-7), 6:4, 6:1, ale samokrytycznie przyznał, że aż do tie-breaka drugiego seta nie mógł sobie poradzić ze swym rywalem i przyjacielem. „Byłem po prostu tenisistą gorszym. Przez całego drugiego seta, mówiąc uczciwie, nie myślałem, że mogę zwyciężyć. Gdybym przegrywał w setach 0:2, mam wątpliwości, czy udałoby mi się wygrać” - powiedział Austriak.
W drugim męskim półfinale zmierzą się broniący tytułu Stan Wawrinka i Andy Murray.