Wimbledon: Precyzyjna robota wciąż w cenie

Roger Federer pokonał Marina Cilicia i po raz jedenasty zagra w półfinale. Jego rywal to Milos Raonic.

Aktualizacja: 06.07.2016 21:06 Publikacja: 06.07.2016 20:10

Roger Federer obronił trzy piłki meczowe i wygrał z Marinem Ciliciem

Roger Federer obronił trzy piłki meczowe i wygrał z Marinem Ciliciem

Foto: AFP

Krzysztof Rawa z Londynu

Wynik meczu Federer – Cilić: 6:7 (4-7), 4:6, 6:3, 7:6 (11-9), 6:3. Dobrze się oglądało to spotkanie. Kort centralny wypełniony po ostatnie zielone krzesełko (koniki nadal bez strachu oferują bilety idącym ze stacji metra), atmosfera podniosła, pogoda jak malowanie.

Ton nadał Chorwat. Wygrał dwa sety, prezentując wszystkie zalety swego rzemiosła, przede wszystkim trudny serwis, nieco opłacony podwójnymi błędami, ale kiedy piłka trafiała we właściwy prostokąt, to siedmiokrotny mistrz Wimbledonu niemal od razu wpadał w kłopoty.

Trybuny głośno zaszumiały, gdy sędzia ogłosił, że jest 7:6, 6:4 dla Cilicia, lecz słusznie nie wierzyły, że Federer tak po prostu zostawi sprawę w rękach rywala. Rutyna i spokój zrobiły swoje, jedno potknięcie chorwackiego tenisisty i trzeci set stracony, potem szarpiący nerwy czwarty set i tie-break, w którym Chorwat z determinacją gonił Szwajcara, ale wyszło, że precyzyjna robota nadal jest w cenie. Remis – i akcje najstarszego z ćwierćfinalistów gwałtownie wzrosły.

Na trybunie dla gości ze szwajcarskiej strony siedzieli Stefan Edberg i Ivan Ljubicić, z chorwackiej Goran Ivanisević. Taka dziś moda, że na ławce trenerskiej bieżącej sławy musi siedzieć w ważnych chwilach sława sprzed lat. Wiedza Gorana na pewno rodakowi pomogła, ale mistrz z 2001 roku (dzika karta i pamiętny poniedziałkowy finał z Patem Rafterem) po tym spotkaniu ma dużo więcej siwych włosów.

W czwartym secie Cilić nie wykorzystał trzech piłek meczowych. W piątym do stanu 3:3 jeszcze się trzymał, lecz wszyscy widzieli, że nacisk Federera rośnie. Koniec był szybki, cięcie chirurgiczne. Czterdziesty półfinał Wielkiego Szlema, jedenasty w Londynie – to nagroda dla Szwajcara.

– Nawet w piątym secie wydawało mi się, że gram dobrze, ale Roger czuje takie chwile, odbił wspaniale kilka piłek. Pierwszy raz przegrałem mecz, prowadząc 2:0 w setach. To trochę załamujące. Publiczność bardziej wspierała rywala, ale to normalne, gra przecież świetnie, ludzie wciąż go lubią. Mnie to nie przeszkadzało, ale jemu może dało jakiś ułamek energii więcej – mówił pokonany Chorwat.

Kolejny rywal Szwajcara też ma bałkańską krew, ale jego ojczyzną jest od 1994 roku Kanada. Milos Raonic (z doradcą Johnem McEnroe, teraz w komentatorskim studiu BBC) może być jeszcze trudniejszym przeciwnikiem niż Cilić. Przewidywalna gra Sama Querreya wystarczyła na lidera rankingu światowego Novaka Djokovicia (jak się przypuszcza – w chwili dużego przesytu tenisem), ale na porządnie przygotowanego Raonica to za mało.

Kanadyjczyk pokonał rywala 6:4, 7:5, 3:6, 6:4. Prezentował czysty, praktyczny tenis. Wyczekiwanie na błędy i prowokowanie ich, nie zawsze atrakcyjne dla widzów na korcie nr 1, rzadkie, ale bardzo dobrze obmyślone ataki, także przy siatce – sprawdziły się. Kilka nerwowych akcji Querreya w końcówce pierwszego seta, potem powtórka w drugim i już droga do awansu była prosta, choć mały suspens w trzecim secie na chwilę wstrzymał Raonica. Kanadyjczyk w półfinale Wimbledonu znalazł się po raz drugi. Grał i przegrał w nim już z Federerem, z którym ma bilans 2-9, ale prawie dziesięć lat różnicy w końcu może mieć znaczenie.

– Poza trzema gemami grałem niezwykle wydajnie. To też zasługa Johna McEnroe, który pomaga mi wybierać skuteczne sposoby i momenty ataku. Jestem dziś z siebie dumny, ale półfinał mi nie wystarcza – mówił Raonic.

W półfinale jest też Tomas Berdych, który wygrał z Francuzem Lucasem Pouille 7:6 (7-4), 6:3, 6:2. Mecz Andy'ego Murraya z Jo-Wilfriedem Tsongą zaczął się zbyt późno, by podać wynik w tym wydaniu „Rz".

W czwartek w półfinałach zagrają Serena Williams z Jeleną Wiesniną oraz Venus Williams z Andżeliką Kerber. Wimbledon lubi oglądać mecze, które już zna, więc kolejny finał amerykańskich sióstr ma wielu zwolenników. Są jednak tacy, którzy wolą nowości, w tej sprawie najwięcej może zrobić Wiesnina, która do tej pory wygrywała raczej po cichu i skromnie. Szczytem była 21. pozycja rankingu w 2013 roku, jej czas powoli się kurczy, za miesiąc będzie obchodzić 30. urodziny.

Nad Sereną, Venus i Andżeliką tak naprawdę przewag nie ma, lecz w końcu dziennikarze jakąś wytropili: Wiesnina jest w tym gronie jedyną mężatką, ślub wzięła w listopadzie 2015 roku w Moskwie z biznesmenem Pawłem Tabuncowem. Może to niewiele, ale musi wystarczyć.

Tenis
Półfinał w Rzymie bez Huberta Hurkacza. Iga Świątek trenuje już w Paryżu
Tenis
Novak Djoković i Andy Murray: pół roku i koniec współpracy
Tenis
Szybkie pożegnanie z Rzymem. Iga Świątek zaliczy bolesny spadek w rankingu
Tenis
Jak Aryna Sabalenka wyciągnęła pomocną dłoń do Igi Świątek
Tenis
Iga Świątek nie obroni tytułu w Madrycie i może zanotować spadek w rankingu. Co dzieje się z Polką?