Broniący tytułu Brytyjczycy pokonali Serbów w belgradzkim Parku Tasmajdan wyremontowanym w darze od narodu Azerbejdżanu (stoi tam duży pomnik Gajdara Alijewa). U gospodarzy nie zagrali lider światowego rankingu Novak Djoković i Viktor Troicki, u gości nie było Andy'ego Murraya.
Nie było go na korcie, ale w Belgradzie był, choć nie mógł grać. Murray skrócił o tydzień wakacje po wimbledońskim triumfie, bo „Puchar Davisa to wielki honor, wielkie zobowiązanie, także wobec kolegów i kapitana Leona Smitha, który jest moim przyjacielem. Chciałem być z nimi". Takie słowa warto cytować w czasach powszechnego tenisowego samolubstwa i zapatrzenia w kasę. Szkot gotowy do poświęceń dla Wielkiej Brytanii tuż po Brexicie, to też trzeba zauważyć. Ojcem brytyjskiego zwycięstwa był 21-letni Kyle Edmund (68. ATP), który wygrał oba single.