Dla kibiców spodziewających się, że po zwycięstwie w turnieju Roland Garros Iga Świątek będzie już tylko wygrywała, ten mecz był chłodnym prysznicem, za którym o tej porze roku specjalnie nie tęsknimy, jeśli nie liczyć rosnącej grupy zwolenników szalonego morsowania.
Ci, którzy pamiętają, co mówił trener polskiej gwiazdy (także w „Rz"), noc z wtorku na środę przeżyli znacznie spokojniej, co nie znaczy, że bez stresu. Piotr Sierzputowski przestrzegał, że porażki przyjdą, bo to nieuniknione, i nie czekaliśmy długo, by się przekonać, jak bardzo miał rację. Teraz czas na to, by sprawdziła się też druga część jego wypowiedzi, a zapowiadał analizę i przede wszystkim spokój.