Świetna forma Woźniackiej to jedno, widoczne słabości liderki rankingu światowego drugie. Można słusznie uzasadniać przewagi duńskiej tenisistki z powodu wolnej i chropawej nawierzchni hali w Singapurze, ale też należy zauważyć, że Halep zadziwiająco łatwo oddawała punkty, nawet wtedy gdy miała już rywalkę zagonioną w róg kortu.
Po drugim efektownym zwycięstwie Karolina Woźniacka jest pewna gry w półfinale. W Singapurze przypomina tę dawną tenisistkę ze szczytów rankingowych, która ma żelazne płuca, niezwykłą solidność odbić i nie traci głowy w żadnej sytuacji.
Do tego dochodzi bardzo dobry serwis, nawet ponad statystyczną normę i nieskazitelna, sportowa sylwetka – widać, że siedem finałów w tym sezonie (jeden wygrany – w Tokio) to efekt wytrwałej pracy. Obecność w grupie treningowej byłego sparingpartnera Sereny Williams i Wiktorii Azarenki – Saschy Bajina, zapewne też się przydała.
Są już nawet głosy, że Dunka staje się faworytką finałów WTA, a także, że jest pierwszą w kolejce do odebrania Rumunce numeru 1 na koniec roku. – Szansa jest, to oczywiście byłaby dla mnie wielka sprawa być liderką ponownie, od dziecka o tym marzyłam i jeśli tak się stanie, po prostu będę wdzięczna losowi – z uśmiechem mówiła Karolina, nie przesadzając jednak z obietnicami tego sukcesu.
Drugi mecz w środę rozegrały debiutantki: Elina Switolina i Caroline Garcia. Wygrała Francuzka 6:7 (7-9), 6:3, 7:5. Z racji porażek na starcie, obie tenisistki czuły duży ciężar spotkania, obie przeplatały chwile dobrej gry seriami słabszych zagrań, ale zaciętości żadnej nie zabrakło.