Ta reforma nie jest szokiem, zanosiło się na nią od kilku lat, gdy gwiazdorzy dali wyraźnie do zrozumienia, że z Pucharem Davisa nie jest im po drodze.
Triumf oczywiście się liczył, nawet najwięksi, tacy jak Roger Federer, raz chcieli wygrać, ale potem dezerterowali, choć w chwili triumfu mieli łzy w oczach i zapewniali, jak ważne są dla nich honor i ojczyzna. Ten faryzeuszowski stosunek do Pucharu Davisa pogrzebał wspaniałe rozgrywki.
Niespodzianką natomiast jest to, kto zadał ostatni cios – Gerard Pique, piłkarski gwiazdor Barcelony, z tenisem dotychczas niemający wiele wspólnego. Grupa kapitałowa Kosmos, na której czele stoi Pique, obiecała w ciągu 25 lat zainwestować 3 mld dol. w nowe rozgrywki, które zachowają starą nazwę. Grupę Kosmos wspiera potężna japońska firma e-handlu Rakuten.
Plan zaakceptowała już Rada Dyrektorów Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF). By wszedł w życie, potrzeba dwóch trzecich głosów podczas sierpniowej sesji ITF na Florydzie.
Podobno to formalność, gdyż nawet najbardziej żarliwi obrońcy świętych daviscupowych ksiąg, tj. Francuzi, nie protestują, a przynajmniej nie protestuje szef ich federacji Bernard Giudicelli, który kilka miesięcy temu zapewniał, że nie pozwoli utrupić Pucharu Davisa.