Zaczęli w deszczowy poniedziałek, zeszli wtedy z kortu przy stanie 6:3, 0:1 z polskiej strony patrząc. Mecz z ambitnym włoskim kwalifikantem wydawał się kontrolowany przez Polaka, choć trzeba było oddać, że Fabbiano (171. ATP) potrafi dobrze grać na ceglastej mączce, zwłaszcza mocno nasączonej wodą.
We wtorek to Włoch zaczął lepiej powrót do spotkania, jedno przełamanie serwisu Hurkacza wystarczyło, by doprowadził do remisu 6:3, 3:6 i jeszcze starczyło mu rozpędu, by w decydującym secie prowadzić 2:1 z przewagą kolejnego przełamania podania polskiego tenisisty. Stan poważnego zagrożenia Hubert szybko oddalił, ale nerwowe chwile przeżywał niemal do końca spotkania. Nawet gdy prowadził 5:3 i serwował to musiał bronić się przed atakami doświadczonego Włocha.