Tenisistka z Krakowa wygrała z Chinką Jie Zheng 6:3, 3:6, 6:2 mecz decydujący o awansie. Wynik pokazuje, że nie było łatwo, czas gry (109 minut) to potwierdza.
Polka, rozstawiona w eliminacjach z nr 1, przegrała drugiego seta przede wszystkim z powodu kłopotów z własnym serwisem. Chinka umiała to wykorzystać. Przed dwoma laty była już 27. w rankingu WTA, wygrała trzy turnieje, lecz straciła większość ubiegłego roku na leczenie kontuzji lewej kostki i spadła na 226. miejsce.
Agnieszka Radwańska – od poniedziałku nr 19 światowego rankingu i szósta na liście najlepiej zarabiających tenisistek w tym roku – jeszcze raz dała sobie radę ze zmęczeniem. W decydującym secie rozpoczęła od prowadzenia 2:0 i tym razem utrzymała je względnie łatwo do szczęśliwego końca.
Organizatorzy turnieju w Dubaju nie mają jednak litości dla Polki. Po sobotnim półfinale w Dausze z Szarapową, dwóch meczach eliminacji w niedzielę i kolejnym spotkaniu w poniedziałek Radwańska zagra już dziś z Anną Czakwetadze pierwszy mecz na korcie centralnym. Trudno liczyć, że walka z szóstą zawodniczką świata będzie łatwa i krótka.
Dzieli je niewiele. Tenisistka z Moskwy jest starsza niemal dokładnie o dwa lata, styl gry mogą od siebie skopiować i niewielu zauważy różnice. Rosjanka gra równie mądrze taktycznie jak Polka, nie jest z tych, które uderzają piłkę z całych sił przed siebie i patrzą, co z tego wyniknie. Podobnie jak Radwańska Czakwetadze umie lekko poruszać się po korcie i przewidywać zagrania rywalki. To będzie niemal walka z cieniem, jeśli stopy Polki wytrzymają kolejny dzień na twardych i nagrzanych słońcem kortach w Dubaju. W tym roku tenisistka z Moskwy wygrała turniej halowy w Paryżu, ale potem w Antwerpii i Dausze przegrywała pierwsze mecze.