Pewność siebie i spokój

Drugi tydzień stycznia i drugi finał Agnieszki Radwańskiej. W piątek w Sydney decydujący mecz z Dominiką Cibulkovą, od poniedziałku Wielki Szlem w Melbourne.

Publikacja: 10.01.2013 20:21

Pewność siebie i spokój

Foto: AFP

Kto wstał nad ranem i widział w telewizji, jak wyglądał wygrany półfinał z Chinką Na Li (6:3, 6:4), ten wie, że pochwały pod adresem Agnieszki były w pełni zasłużone.

Niby to ta sama Isia, co zawsze: sprytna, szybka i wytrzymała, ale różnica jest: od polskiej tenisistki biła pewność siebie i spokój, jakich nie widziano chyba nigdy wcześniej. Powody do stresu były, zawsze są w meczach z tak trudnymi rywalkami, osiem piłek meczowych też o tym świadczy, ale na niebieskim korcie nie widzieliśmy żadnych dąsów po nieudanych akcjach, niepotrzebnych słów, nerwowych gestów, tylko chłodną koncentrację na kolejnych akcjach. To peszyło Chinkę tak samo, jak niemoc w wymianach i liczne strzały w aut.

– Przeżywałam déja vu, jakby powtórkę finału z Auckland, gdzie także miałam siedem czy osiem meczboli, ale widać nerwy mam mocne – mówiła Agnieszka po półfinale. Tylko przytaknąć.

– Myślę, że wygrana w dwóch turniejach z rzędu to byłaby piękna sprawa, choć już teraz pokazałam, że jestem gotowa na Australian Open. Dobrze mi z tym, że gram swój najlepszy tenis już na początku roku – dodała.

Polskie prognozy na finał były optymistyczne, choć Dominika Cibulkova (wygrała w półfinale z Angelique Kerber 6:2, 4:6, 6:3), „zła królowa”, jak nazwały bardzo bojową Słowaczkę australijskie media, też ma wzlot formy. Z Polką na razie nie umiała wygrać. Dawno temu, w 2006 roku, Agnieszka zwyciężyła w Budapeszcie na czerwonej mączce 6:4, 6:0, następnie w 2008 roku w US Open 6:0, 6:3 i w Dausze 6:4, 6:7 (7-9), 6:4.

Za zwycięstwo będzie 117 tys. dol. i 470 punktów rankingowych, finalistka ma zapewnione 62 300 dol. i 320 punktów. Na pucharze nie ciąży żadna klątwa, mistrzynie z Sydney wygrywały niekiedy także w Melbourne, zresztą ich lista to spis największych legend. Są na niej Evonne Goolagong, Martina Navratilova, Monica Seles, Arantxa Sanchez-Vicario, Gabriela Sabatini, Amelie Mauresmo, Martina Hingis, Chris Evert, Lindsay Davenport, Kim Clijsters, Justine Henin i Jennifer Capriati.

Warto byłoby widzieć wśród nich nazwisko dziewczyny z Krakowa także dlatego, że przed Agnieszką Radwańską pojawiła się szansa poprawienia serii kolejnych zwycięstw w WTA Tour. Na razie jest ich osiem, finał może dać dziewiąte, a obecny rekord Polki to 11 z pamiętnej jesieni 2011 roku, gdy Isia wygrywała kolejno turnieje w Tokio i Pekinie. Do kosmicznego wyniku Navratilovej z 1984 roku (74 zwycięstwa z rzędu) daleko, ale rekord kraju też się liczy.

W obecnej formie Polka może w Melbourne łatwo przejść co najmniej cztery rundy, a potem postraszyć nawet te najlepsze. Nr 4 rozstawienia daje miłą pewność, że przed czwartkiem, 24 stycznia, czyli przed dniem kobiecych półfinałów Australian Open, Radwańska nie zagra z Sereną Williams, Wiktorią Azarenką i Marią Szarapową.

Drabinki singlowe, co interesuje także Urszulę Radwańską, Jerzego Janowicza i Łukasza Kubota, poznamy dziś, niedługo po finale w Sydney. Finał Radwańska – Cibulkova zacznie się w piątek o 9.30, do oglądania na żywo w TVP 2.

Kto wstał nad ranem i widział w telewizji, jak wyglądał wygrany półfinał z Chinką Na Li (6:3, 6:4), ten wie, że pochwały pod adresem Agnieszki były w pełni zasłużone.

Niby to ta sama Isia, co zawsze: sprytna, szybka i wytrzymała, ale różnica jest: od polskiej tenisistki biła pewność siebie i spokój, jakich nie widziano chyba nigdy wcześniej. Powody do stresu były, zawsze są w meczach z tak trudnymi rywalkami, osiem piłek meczowych też o tym świadczy, ale na niebieskim korcie nie widzieliśmy żadnych dąsów po nieudanych akcjach, niepotrzebnych słów, nerwowych gestów, tylko chłodną koncentrację na kolejnych akcjach. To peszyło Chinkę tak samo, jak niemoc w wymianach i liczne strzały w aut.

Tenis
Simona Halep kończy karierę. Gdyby nie ta afera z dopingiem
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Tenis
WTA Abu Zabi. Magda Linette wygrywa i zaczyna odrabiać straty
Tenis
Magdalena Fręch nie zaistniała na korcie. Szybkie pożegnanie z Abu Zabi
Tenis
ATP w Rotterdamie. Hubert Hurkacz dawno tak nie wygrywał
Tenis
Puchar Davisa. Różnica klas. Awans reprezentacji Polski