Ostatni tegoroczny turniej z cyklu ATP Masters 1000 zakończył się zwycięstwem młodego Rosjanina, który po drodze do tytułu wygrał z czterema tenisistami z pierwszej dziesiątki rankingu ATP: Johnem Isnerem, Alexandrem Zverevem, Dominikiem Thiemem oraz Djokoviciem.
Pierwsze w karierze zwycięstwo w turnieju z prestiżowego cyklu Masters 1000 dało 22-letniemu tenisiście z Moskwy 1000 punktów rankingowych, premię 983 480 euro, charakterystyczny puchar w kształcie srebrzystego drzewa (wręczony przez rekordzistę świata w dziesięcioboju Kévina Mayera) oraz awans z 18. na 11. miejsce rankingu ATP. Starsi kibice mogli mieć interesujące skojarzenia – Rosjanie wrócili: Marat Safin wygrywał w Paryżu w 2000, 2002 i 2004 roku, nowy mistrz od zawsze deklarował, że to był jego idol, może czas ogłosić, że Safin znalazł następcę.
Chaczanow, teraz pierwsza rakieta Rosji (wyprzedził Daniiła Miedwiediewa), ma zatem dobry rok – wygrał trzeci turniej ATP World Tour w tym roku (wcześniej w Marsylii i Moskwie), czwarty w karierze. Właściwie nie zabrakło wiele, by mógł walczyć o miejsce w turnieju Masters w Londynie – pozycja drugiego rezerwowego oznacza jednak w praktyce, że Rosjanin ma już wakacje.
Pokonany w finale Novak Djoković też nie musi się martwić – seria zwycięstw została rpzerwana, lecz wyjeżdża z Paryża jako nowy lider rankingu światowego, odebrał to miejsce Rafaelowi Nadalowi – będzie miał 560 punktów przewagi nad Hiszpanem na starcie Masters, to sporo, choć jeszcze nie zapewnia nr 1 na koniec roku.
Serb może też być dumny ze sposobu, w jaki pokonał w trzygodzinnym półfinale 7:6 (8-6), 5-7, 7:6 (7-3) Rogera Federera. Kto chciał zobaczyć tenisowy klasyk – też zobaczył, spotkanie stało na znakomitym poziomie, może miało pewien wpływ na obraz finału, bowiem Chaczanow stracił znacznie mniej sił – wygrał półfinał z Thiemem 6:4, 6:1 w niewiele ponad godzinę.