Publiczność w hali Qi Zhong zobaczyła niezwykły mecz: dwóch hiszpańskich tenisistów zagrało jak w lustrze. Wrażenie potęgował fakt, że Nadal jest leworęczny, a Ferrer gra prawą ręką. Poza tym obaj mają niemal identyczny sposób na wygrywanie.
Serwis umiarkowanie groźny, szybkie nogi, jednoręczny forhend, dwuręczny bekhend. Obaj chcą zdobywać punkty uderzeniami zza końcowej linii kortu i za nic w świecie nie odpuszczą okazji do odbicia piłki.
Zawziętość Ferrera wzięła górę po prawie trzech godzinach gry, ale łatwo nie było. Nawet wtedy, gdy Nadal przegrywał 1:5 w trzecim secie i potrzebował przerwy po niemal każdej wymianie, widać było, że nie odda żadnego punktu. Opóźnił przegraną o dwa gemy także dlatego, że Ferrer zamiast jak wcześniej być lepszą kopią rywala, postanowił przez chwilę być mistrzem skrótów i wolejów.
Po meczu hiszpańska przyjaźń natychmiast wróciła. Zwycięzca powiedział, że tak naprawdę jest lepszy od Nadala tylko w grach komputerowych. Pokonany pochwalił wiarę w siebie i szybkość Ferrera.
Z Masters Cup na pewno odpadnie po eliminacjach Novak Djoković. Przegrał w dwóch setach z Richardem Gasquetem, ciskał rakietami, nie przypominał w niczym efektownego tenisisty z tego lata.