Komunikat nie byłby potrzebny – nikt i tak nie przypuszczał, że 34-letnia już tenisistka może wrócić – gdyby sama Monica nie zapowiedziała trzy miesiące temu, że tęskni za kortem i może spróbuje jeszcze raz.

Miała grać tylko tyle, na ile pozwolą zniszczone ścięgna i bolące plecy. Pozwalały odbijać piłkę w amerykańskich turniejach charytatywnych, liczyła, że podobnie będzie w WTA Tour. Nie udało się. Zostaną wspomnienia meczów, które przeszły do legendy, jak finał Roland Garros 1992 przeciw Steffi Graf, i dramatycznych chwil, przede wszystkim z Hamburga z 1993 roku, gdy zakochany w Graf szaleniec pchnął dziewiętnastoletnią wówczas Seles nożem. Wtedy skończyła się pierwsza część kariery Amerykanki urodzonej w serbskim Novym Sadzie. Druga zaczęła się po ponad dwóch latach przerwy. Trzecią piszą za nią młodzi Serbowie i Serbki, którzy sięgali pierwszy raz po rakietę w chwilach wielkości Seles, a dziś sami są wielcy.