Młodsza z sióstr Williams ma dobry rok. Wprawdzie w Australian Open przegrała z Jeleną Janković i nie awansowała do półfinału, ale potem było już pięknie: trzy turnieje, trzy zwycięstwa. Licząc dwa mecze w Berlinie, ma się czym chwalić: 21 zwycięstw, jedna porażka.
Z Radwańską zagrała po swojemu, czyli mocno i prosto. Na krótki serwis Polki – szybki strzał w róg kortu, na lżejsze zagranie – potężna odpowiedź. Żadnego czekania, wymian czy zabaw w skróty, które z rzadka proponowała młodsza rywalka.
Tenisistka z Krakowa walczyła z siłowym tenisem Sereny, jak mogła, lecz efekt był skromny. Przegrywała 1:5 w pierwszym secie, zacisnęła zęby, przełamała serwis Amerykanki, ale trzeba powiedzieć prawdę: rywalka pomogła. Trzy gemy udało się uciułać po paru desperackich atakach i kilku zbyt mocnych strzałach Williams za końcową linię, na więcej trudno było liczyć.
Drugi set był krótszy, Agnieszka Radwańska mimo pozornego spokoju i pokerowej miny nie znalazła sposobu na wyrównanie gry. Nie minęła godzina, a już gratulowała Amerykance. Przed Polką teraz duży turniej na kortach Foro Italico w Rzymie. W zeszłym roku nie miała tam szczęścia, zgubiła bagaże, odpadła po kreczu w pierwszej rundzie.
W czwartek w Berlinie przegrała także Justine Henin. Pokonała ją 5:7, 6:3, 6:1 Dinara Safina. Belgijka wystrzeliwała piłki daleko poza kort i tylko od czasu do czasu pokazywała, że umie pięknie skończyć wymianę; dużo częściej psuła łatwe zagrania.