Pierwszą złą wiadomość przywiózł wczesnym popołudniem tata Piotr Radwański. W przyszłym tygodniu najlepsza polska tenisistka nie pojedzie do Moskwy. Nie dostała wizy.
Mistrzostwa WTA odmieniane są teraz przez wszystkie przypadki. Żeby pojechać do Kataru w jednej z ośmiu głównych ról, a nie w charakterze rezerwowej, najlepsza polska tenisistka musi wyprzedzić w rankingu Wierę Zwonariową.
Ponieważ Moskwa zamknęła wrota przed Radwańską, trzeba było zdobyć w Stuttgarcie jak najwięcej punktów. Druga runda z Wiktorią Azarenką po przeciwnej stronie siatki nie wyglądała na przeszkodę niemożliwą do pokonania. Pod jednym warunkiem – Polka musiała zagrać na przynajmniej przyzwoitym poziomie. Nie zagrała.
Z pierwszego seta nie ma czego wspominać – 1: 6 minęło jak mrugnięcie oka. W drugim Radwańska prowadziła 5: 2 i wydawało się, że mecz wraca na właściwe tory, tym bardziej, że szczęście sprzyjało wówczas Polce: zdobyła dwa kolejne punkty po kontakcie piłki z taśmą.
Dobra seria skończyła się właśnie przy stanie 5: 2. Nagle zrobiło się 5: 4 i wtedy Piotr Radwański przewidział zakończenie. – Będzie 1: 6, 5: 7 – powiedział pod nosem. I dokładnie tak było.