[b]Rz: Nerwy panią zjadły?[/b]
[b]Marta Domachowska:[/b] Nie. Po prostu nie umiałam narzucić swojego stylu gry. Bałam się popełniać błędy, grałam zbyt ostrożnie. Nie mogłam trafić w kort z serwisu. Zupełnie nie czułam dziś swojej gry. Nie bardzo wiedziałam, co zrobić. Jak chciałam przytrzymać piłkę w korcie i zagrać dłuższą wymianę, to Sania kończyła.
[b]Ciężko przepracowana zima nie przyniosła jeszcze efektów, czy były błędy w przygotowaniu?[/b]
Nie wiem. Ciężko mi powiedzieć. Może z czymś nie trafiłam, może wyniki przyjdą trochę później. W ubiegłym roku miałam dobry początek, a potem coś się zacięło. Może teraz będzie odwrotnie. [b]Po meczu rozmawiałyście jak stare przyjaciółki...[/b]
Z Sanią znamy się od dawna. Rozmawiałyśmy ze sobą już w szatni oraz w drodze na mecz. Wiadomo, że na korcie każda z nas chciała wygrać, ale po meczu dalej jesteśmy koleżankami.