Spiker turnieju Porsche Tennis Grand Prix lubi przypominać niemiecki ślad w życiorysie Radwańskiej. Opowiedział o jej dzieciństwie w Gronau, o tacie, który był zawodnikiem i trenerem, o siostrze, która się tam urodziła.
Agnieszka nie chciała jednak sympatii trybun na kredyt – wolała na nią zasłużyć. Skrót w najmniej oczekiwanym momencie, efektowna obrona lobami, sprytna i widowiskowa gra przy siatce – to podoba się zawsze i wszędzie. Być może kibice zmienią zdanie, kiedy Radwańska wypróbuje te sztuczki na którejś z niemieckich tenisistek, ale to może się stać najwcześniej w półfinale. W pierwszym secie trybuny cierpiały razem z Polką, gdy popełniała błędy wynikające z chęci wygrania punktu niekoniecznie w najprostszy sposób i z prowadzenia 4:2 zrobiło się 4:5. Radwańska na szczęście nie pozwoliła rywalce na żadne setbole i pewnie doprowadziła do tiebreaku, w którym wygrała bez problemów. Drugiego seta jakby nie było, Kanadyjka się poddała.
Następną rywalką Agnieszki będzie Cwetana Pironkowa (50. WTA). To już ich siódmy pojedynek. Bułgarka pokonała Radwańską tylko raz – ponad dwa lata temu na dywanie w Paryżu.
[ramka]Rozmowa z Agnieszką Radwańską
[b]Długo świętowała pani gdyńską wiktorię w Pucharze Federacji?[/b]