Radwańska w porównaniu z poprzednimi spotkaniami przede wszystkim lepiej serwowała. Zdarzały się jej pierwsze poddania, przy których piłka leciała z prędkością przekraczająca 170 km na godzinę i, co najważniejsze, były to serwisy celne.
W drugim secie odrobinę napięcia mieliśmy tylko przy stanie 5:3 dla Radwańskiej, gdy przy własnym podaniu Bondarenko obroniła cztery piłki meczowe. Na szczęście tym razem nie było scenariusza, do którego w meczach Polki już się przyzwyczailiśmy - utraty koncentracji i konieczności długiej walki o to, co już miała podane na talerzu. W kolejnym gemie Radwańska zakończyła spotkanie wygrywającym serwisem i to jest najlepsza pointa do tego meczu. „Bardzo zależało mi na zwycięstwie i rewanżu za porażkę w pierwszej rundzie tegorocznego Australian Open” - powiedziała polska tenisistka.
Chwaląc Agnieszkę, trzeba jednak zaznaczyć, że Bondarenko okazała się znakomitym ambasadorem przyjaźni polsko-ukraińskiej. Gdy tylko Radwańska była w kłopotliwej sytuacji, natychmiast wyciągała pomocną dłoń i grała w aut. Szczytowym momentem tych czułości był ósmy gem drugiego seta, gdy przy swoim poddaniu Bondarenko wszystkie piłki zagrała źle i przegrała gema do zera. Po meczu ze smutną miną odpowiadała na pytania polskich dziennikarzy w dobrej polszczyźnie. Ojczystego języka użyć nie miała okazji, bo ukraińskich dziennikarzy w Paryżu nie ma.
Najlepsza polska tenisistka wyrównała już ubiegłoroczne osiągnięcie z turnieju Roland Garros - jest w czołowej szesnastce. W poniedziałek spotka się ze Swietłaną Kuzniecową (Rosja - nr 7), która gładko pokonała Węgierkę Melindę Czink.
Będzie to ósmy pojedynek Radwańskiej z Rosjanką. 4-3 prowadzi Kuzniecowa, ale dwa ostatnie mecze wygrała Polka. Jeszcze nigdy nie spotkały się na korcie ziemnym.