Ten sam kort co dwa dni wcześniej, ten sam wynik, ale gra inna. Oudin – bitna amerykańska nastolatka – budziła w Radwańskiej profesjonalny szacunek, ale gdy doszło do pierwszych wymian i Polka zobaczyła, jak gra nieduża dziewczyna z Georgii, znalazła sposób, by nie męczyć się w londyńskim upale ponad miarę.
Zadecydował spryt Agnieszki. Umiejętność grania tak, by Oudin biegała dużo, odbijała więcej piłek z bekhendu i wciąż musiała się mierzyć z różnorodnością tenisa Polki. To był siódmy mecz młodziutkiej Amerykanki, musiała poczuć w nogach ten „mały szlem”.
Dla widzów znów odkryciem było to, co znamy doskonale, czyli skróty i loby Radwańskiej. Amerykańscy dziennikarze znaleźli nawet dla tego zagrania adekwatną nazwę: „drop lob combo”.
Melanie po meczu mówiła z wielkim szacunkiem o rywalce. – Kapelusz z głowy przed Agnieszką. Wielka z niej chytruska. Dałam z siebie wszystko, trafiłam na lepszą – stwierdziła.
Kto nie znał Agnieszki, mógł przypuszczać, że skoro w każdym secie przegrywała na początku gema przy swym serwisie, to będą z tego kłopoty, ale te przełamania były trochę jak gra w szachy z wieżą for dla rywalki – dla wyrównania szans.