Łukasz Kubot grał już w tym sezonie w finale turnieju ATP Tour w Belgradzie, jako pierwszy Polak od czasów Wojciecha Fibaka, ale ma wiele powodów, żeby to wczorajszy dzień na olimpijskich kortach w Pekinie uznać za najważniejszy w karierze. Pierwszy raz pokonał tenisistę z czołowej dziesiątki rankingu, byłego lidera ATP Tour. Zrobił to po przebiciu się do turnieju głównego z kwalifikacji (w rankingu dzieli ich ponad 130 miejsc, Kubot jest 143., a Roddick 6.) w dwóch niezbyt długich setach, 6:2, 6:4. W pierwszej partii przełamał podanie Roddicka, najmocniej serwującego tenisisty świata, aż trzy razy.

W całym meczu Polak przełamywał jego podanie pięciokrotnie. Amerykanin, mocno wspierany przez chińską publiczność, nie był sobą. Posłał tylko pięć asów, skuteczność pierwszego serwisu nie sięgnęła nawet 60 procent, do tego nie radził sobie z podaniami Kubota i w pierwszym secie po jednym ze złych returnów cisnął rakietą. A Kubot zrobił wszystko, by do końca meczu nie pozwolić mu znaleźć sposobu na zwycięstwo.

Amerykanin był w Pekinie obrońcą tytułu. Przyjechał tutaj szukać punktów potrzebnych do awansu do finału Masters. Nie poddał się bez walki, w drugim secie prowadził już 3:1, potem 4:3, więcej nie był w stanie zrobić. Potem Kubot przejął kontrolę, wygrał piłkę meczową asem i poszedł na mecz debla. W parze z Oliverem Marachem pokonał Francuzów Michaela Llodrę i Paula-Henri Mathieu 6:1, 6:1. W II rundzie singla zmierzy się jutro z kolejną serwisową strzelbą, Chorwatem Ivanem Ljubiciciem.

W pekińskim turnieju kobiet Agnieszka Radwańska jest już w III rundzie. Wygrała z Patty Schnyder 6:4, 6:1 po trudnym pierwszym secie i łatwym drugim. Jutro zagra z Hiszpanką Marią Jose Martinez Sanchez (38. WTA).Rezultaty w Wynikach