Agnieszka Radwańska długo pracowała na zwycięstwo nad Alize Cornet, Urszula szybko przegrała z Lucie Safarovą.
Tenis kobiecy to w ostatnich tygodniach taki sport, w którym Agnieszka cierpi na korcie, ma swoje załamania w każdym meczu, ale przegrywa tylko ze świetnymi Rosjankami. Francuzka Cornet nie złamała tej reguły, udało jej się jednak bronić przed porażką ponad dwie godziny, zanim przy pierwszym meczbolu zagrała w aut.
Oba sety przegrała dwoma gemami, 4:6, 5:7 i oba według tego samego scenariusza: uciekała Radwańskiej na początku, marnowała szansę na powiększenie przewagi do 3:1 i niedługo później już sama musiała gonić.
W pierwszym secie zaczęła pościg przy 2:5, w drugim przy 3:5. Nie odpuszczała do końca, kwestionowała decyzje sędziów nawet przy autach, które było widać spod dachu hali.
Z Cornet można ładnie grać w tenisa, w Linzu z Agnieszką pokazały publiczności trochę zaplanowanych akcji, pojedynków przy siatce i lobów. Ale im dalej w mecz, tym Agnieszka bardziej się irytowała, że to tak długo trwa.