Wszystkie okoliczności wypychały Serbkę na pierwsze strony gazet. Niecałe dwa lata temu Ivanović była – według rankingu WTA – najlepszą tenisistką świata. Ciągle jest jedną z najładniejszych. Od niedawna zatrudnia jako trenera Hansa Guenthardta, rodzonego brata Marcusa, dyrektora turnieju w Stuttgarcie. Na dodatek ubiera się w stroje Adidasa, a właściciele trzech pasków od zawsze mają w niemieckim sporcie wiele do powiedzenia. Nic więc dziwnego, że ten mecz został zaplanowany jako pierwszy w sesji wieczornej dla tutejszych stacji telewizyjnych.
Wspominanie tegorocznych osiągnięć Ivanović nie zajęło komentatorom wiele czasu. Rywalkę z pierwszej setki rankingu ostatni raz pokonała w pierwszej połowie stycznia. Ciekawsze było przypomnienie ostatniego meczu Serbki – w marcu w Miami spotkała się właśnie z Radwańską. – Przestrzegam przed zbyt wielkim optymizmem. To był trudny pojedynek, wygrany ledwo ledwo – mówił ojciec-trener najlepszej polskiej tenisistki Robert Radwański. – Ana pokazała w Miami znacznie lepszy tenis niż jeszcze kilka tygodni wcześniej. Pogłoski o rosnącej formie Ivanović okazały się jednak nieco przesadzone. Radwańska bardzo szybko przełamała serwis rywalki i do stanu 5:2 w pierwszym secie dyktowała warunki na korcie. Trybuny, w większości trzymające stronę Serbki, dość długą zapaść w grze Polki przyjęły z zadowoleniem, a tiebreaka kończącego pierwszą partię – z nadzieją. Z naszego punktu widzenia na szczęście niespełnioną.
W drugim secie serwis nie służył żadnej z tenisistek. W pierwszych siedmiu gemach odnotowano aż pięć przełamań. Przy stanie 4:3 Ivanović poprosiła o pomoc trenera, ale nawet najlepszy szkoleniowiec nic nie poradzi, kiedy tenisistkę zawodzi najgroźniejsza broń – w tym przypadku mocny, płaski forhend. Serwująca Radwańska wygrała ósmego gema „na sucho”, a rywalka sięgnęła po kolejny trik regulaminowy – wezwała na kort masażystkę.
Serbka zdołała jeszcze wprowadzić kosmetyczną poprawkę do wyniku, ale ostatnia piłka meczu idealnie podsumowała występ mistrzyni Roland Garros sprzed zaledwie dwóch lat: Ivanović wpakowała w siatkę piłkę, którą przebiłby na drugą stronę niemal każdy dopingujący ją kibic. Ale to nie nasze zmartwienie.
W drugiej rundzie Radwańska zmierzy się z reprezentantką Izraela Shahar Peer, dwudziestą tenisistką świata.