[b]"Rz": Czy spotkanie z parą Johan Brunstrom - Stephen Huss, którą pokonaliście 6:3, 6:3 było dobrym przetarcie na początku Wielkiego Szlema?[/b]
[b]Łukasz Kubot:[/b] Bardzo obawialiśmy się tego meczu, bo jest to para, która dopiero zaczęła ze sobą grać. Doszli do finału w Auckland, wiedzieliśmy, że będą pewni siebie przyjeżdżając do Melbourne. My z Olim Marachem odpadaliśmy dość szybko w turniejach poprzedzających Australian Open, ale wszystko było podporządkowane występowi na Wielkim Szlemie. Zagraliśmy jeden z najlepszych meczy w karierze. Dominowaliśmy po przełamaniu rywala, kontrolowaliśmy grę, choć bardzo obawiałem się czy mój return będzie taki jak należy. Nie pozwoliliśmy rywalom grać ich tenisa. Oliver pomógł mi przy stanie 1:1, gdy mój drugi serwis nie funkcjonował jeszcze na poziomie. Ważne, że Oli mnie wówczas wsparł, bo byłem podenerwowany na początku meczu. Potem return działał już elegancko, wszedłem w rytm. Cieszę się, że jesteśmy w drugiej rundzie, bo mecze singlowe kosztowały mnie dużo zdrowia. Ufam, że będziemy grali coraz lepiej.
[b]Trzy najlepsze pary w historii: McEnroe – Flemming, Woodforde – Woodbridge i bracia Bryanowie twierdzą, że w deblu im jesteś starszy, lepiej zgrany, tym masz większe pole do popisu. Czy pan też tak uważa?[/b]
Tenis bardzo ewoluuje, jest coraz więcej zawodników, którzy grają z linii końcowej. Piłki są coraz cięższe, coraz więcej jest długich wymian. Mniej zawodników wybiera styl serwis wolej. To wszystko wynika z tego, że nawierzchnie są wolniejsze. Kiedyś na Wimbledonie grało się serwis wolej, a dziś nawet najlepsi decydują się na grę z głębi kortu. Jurgen Melzer potrafi świetnie grać z głębi kortu i przy siatce, wspaniale czyta grę. Hiszpan Marcel Granollers znakomicie porusza się, świetnie odczytuje grę. Dziś taką piękną kombinację deblową demonstruje choćby debel Dlouhy – Paes. Dlouhy świetnie działa w głębi kortu, a Paes sprząta przy siatce. Debel przestał być miejscem dla specjalistów od serwisu i woleja. Nawet Bryanowie potrafią czasami przykleić się do linii końcowej i atakować z głębi kortu. Uważam, że roszady, które mają dziś miejsce wynikają z tego, że każda para potrzebuje zawodnika operującego z głębi kortu i drugiego, który wspaniale gra na siatce. Przez to debel stał się bardzo widowiskowym sportem. Dlatego wszystko się miesza, wielu graczy szuka idealnego rozwiązania, aby się uzupełniać. Jestem bardzo ciekawy powrotu pary Paes – Bhupathi. Bhupathi wygrał wszystkie Szlemy oprócz Australian Open. Paes też jeszcze nie wygrał w Australii.
[b]W drugiej rundzie trafiacie na parę australijską: Groth – Jones. Czy coś o nich wiecie?[/b]