Agnieszka Radwańska nie awansowała do półfinału Masters

Radwańska nie wygrała seta z Kvitovą i nie zagra w półfinale

Publikacja: 29.10.2011 03:09

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

Będzie co wspominać w zimowe wieczory. Ten jeden set potrzebny do awansu Polki był na wyciągnięcie rakiety, może na dwa wyciągnięcia. Nie tylko przy stanie 5:1 w meczu z Petrą Kvitovą, ale i jeszcze parę chwil później, gdy było 5:2, 5:4 i dystans do półfinału malał przez chwilę do dwóch wygranych piłek.

Radwańska, choć znów zagrała dobrze, tych najważniejszych punktów jednak nie zdobyła, przegrała mecz 6:7 (4-7), 3:6 i boczną furtką do półfinału wpuściła Wierę Zwonariową. Rosjanka przy identycznej liczbie setów miała lepszy udział gemów wygranych niż Polka i Dunka Karolina Woźniacka.

Będzie czego żałować, nie tylko dlatego, że Radwańska była tak blisko największego sukcesu w karierze, ale także z powodu zwycięstwa tenisa, w którym agresja i siła okazała się lepsza od techniki Polki. Pozostanie wspomnienie pięknego początku spotkania, gdy Agnieszka znów była biegającą ścianą, od której odbijają się wszystkie piłki, następnie tie-break, gdy przegrywając 0-4, jeszcze się nie poddawała. Warto także było oglądać długi, siódmy gem drugiego seta, gdy miała trzy szanse na przełamanie serwisu rywalki i też nie dała rady.

Pozostał czek na 225 tys. dolarów i 370 punktów rankingowych, które wzmocniły jej ósme miejsce na świecie.

Kvitova jeszcze raz pokazała, że jest z tych, które nie oddadzą ani piędzi ziemi, dopóki mają rakietę w dłoni i mogą biegać. To też trzeba docenić, nie tylko potężne serwisy i bezkompromisowe ataki z każdej strony kortu. Czeszka jest teraz główną kandydatką do zwycięstwa w Masters. Pytana o powód spóźnionej pobudki przyznała, że to zasługa Radwańskiej. – Kiedy zaczęłyśmy, byłam trochę speszona, nie wiedziałam, co robić, zaskoczyło mnie doskonałe tempo gry Agnieszki – mówiła.

Przed meczem Polki z Czeszką grały o awans Na Li i Samantha Stosur. O Australijce mówiło się w Stambule niedużo, bo po sukcesie w Nowym Jorku nie błyszczała, a jej dwa poprzednie mecze przyniosły wrażenia mieszane. W piątek Stosur była jednak mocna, jej rywalka przeciwnie – nie miała żadnego pomysłu na grę. Z tej wyraźnej nierównowagi sił wziął się mecz krótki, jeden z tych, które zapomina się po ostatniej piłce.

Może w Turcji Samantha opowie światu, jak trudno było jej zerwać z karierą wybitnej deblistki (Wielkie Szlemy i tytuły w Masters z Lisą Raymond) i ambitnie dojść do sukcesów w singlu, a także o tym, jak dom jej rodziców pochłonęła australijska powódź, jak musiała przenieść się do Adelajdy i tam z dwoma starszymi braćmi zaczęła grać w tenisa, albo jak w czasie kariery przez rok chorowała na boreliozę. Oczywiście jeśli wygra półfinał.

Wieczorem emocje z kortu w Stambule uleciały na dobre. Wiktoria Azarenka i rezerwowa (zastępująca Marię Szarapową) Francuzka Marion Bartoli zamieniły mecz o 115 tysięcy dolarów w antyreklamę kobiecego tenisa. Jedną gra ogromnie znudziła (zwłaszcza czekanie na serwis rywalki), drugiej nic nie wychodziło, szkoda było patrzeć.

W sobotę półfinały. Azarenka gra ze Zwonariową (bilans 6-3 dla Rosjanki), Kvitova ze Stosur (2-0). Pojawią się także cztery najlepsze deble, ale to już danie tylko dla koneserów. Finały w niedzielę.

Grupa biała:

S. Stosur (Australia, 7)

– Na Li (Chiny, 5) 6:1, 6:0; M. Bartoli (Francja, 9) - W. Azarenka (Białoruś, 4) 5:7, 6:4, 6:4.

1. Azarenka 2:1 5-2 – awans

2. Stosur 2:1 4-2 – awans

3. Bartoli 1:0 2-1

4. Na Li 1:2 2-4

5. Szarapowa 0:2 0-4

Grupa czerwona:

P. Kvitova (Czechy, 3) – A. Radwańska (Polska, 8) 7:6 (7-4), 6:3.

1. Kvitova 3:0 6-0 – awans

2. Zwonariowa 1:2 3-5 – awans

3. Radwańska 1:2 3-5

4. Woźniacka 1:2 3-5

Pary 1/2 finału:

Kvitova – Stosur, Azarenka – Zwonariowa.

Półfinały w sobotę o 14., finał w niedzielę o 16.

Transmisje w Eurosporcie

Agnieszka Radwańska, po porażce z Petrą Kvitovą

Dzieliły mnie tylko dwie piłki od awansu, ale jak się okazało, to jednak było bardzo daleko. Tenis nie jest taki prosty. Prowadziłam 5:1 i byłam bliska zamknięcia seta i awansu do półfinału. Jednak od tego momentu Petra zaczęła grać po prostu niewiarygodnie dobrze. Świetnie serwowała, dobrze returnowała i właściwie wszystko jej wychodziło. Niby miałam swoje szanse, ale nie czułam tak naprawdę, że jestem blisko wygrania seta. Przy jej świetnej grze było do tego jednak daleko. Jeśli się ma szanse i się nic z nimi nie robi, to się przegrywa. Naprawdę nie sposób stwierdzić, że było blisko, bo od 5:1 po drugiej stronie siatki nagle zaczęła grać zupełnie inna osoba. Dyktowała takie warunki, że było mi naprawdę ciężko. Nie wiem, czy Petra wiedziała, że potrzebuję seta do awansu (Czeszka, pytana o to po meczu, stwierdziła, że nie wiedziała – przyp. red.). W sumie przyjaźnimy się. No i pewnie będziemy dalej, mimo wszystko. Cieszę się, że po raz pierwszy mogłam grać w najlepszej ósemce. Chociaż dwa mecze tu przegrałam, to jednak wszystkie trzy stały na wysokim poziomie i były bardzo zacięte.     —pap

Będzie co wspominać w zimowe wieczory. Ten jeden set potrzebny do awansu Polki był na wyciągnięcie rakiety, może na dwa wyciągnięcia. Nie tylko przy stanie 5:1 w meczu z Petrą Kvitovą, ale i jeszcze parę chwil później, gdy było 5:2, 5:4 i dystans do półfinału malał przez chwilę do dwóch wygranych piłek.

Radwańska, choć znów zagrała dobrze, tych najważniejszych punktów jednak nie zdobyła, przegrała mecz 6:7 (4-7), 3:6 i boczną furtką do półfinału wpuściła Wierę Zwonariową. Rosjanka przy identycznej liczbie setów miała lepszy udział gemów wygranych niż Polka i Dunka Karolina Woźniacka.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Tenis
Iga Świątek wróciła. Na początek porażka
Tenis
Jak zareaguje Iga Świątek? Powrót po trudnym czasie
Tenis
Agnieszka Radwańska wraca do tenisa. W zupełnie nowej roli
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10