Chwalono Hiszpana po meczu z Andym Murrayem, ale nikt nie przypuszczał, że Ferrer wygra z pierwszym tenisistą świata 6:3, 6:1. Widzowie w hali O2 mieli prawo czuć zawód – Djoković zagrał bez werwy i przede wszystkim bez tej niszczącej prefekcji, którą bił wszystkich w tym roku. Dotrzymywał kroku rywalowi tylko do stanu 3:3 w pierwszym secie, a potem gasł z gema na gem. Można się domyślać, że to zmęczenie materiału, ale trzeba oddać co należne Ferrerowi – gdy poczuł krew, widać było, że nie zwolni tempa w żadnej wymianie.
Rezerwowi rzadko wtrącają się do starć tych, którzy grają w Masters od początku, ale Tipsarević miał inny plan. Wiedział o kontuzji Andy'ego Murraya już w niedzielę (trenował wówczas ze Szkotem), był gotów. Wyszedł na kort w Greenwich z dobrym pomysłem: trzymać Czecha z dala od siatki, nie dać mu okazji do użycia zabójczego forhendu i odważnie zbierać punkty w wymianach.
W pierwszym secie wszystko działało, w drugim nie. W tie-breaku Serb przegrywał 3:5, lecz wygrał trzy kolejne piłki i gdyby tylko odrobinę lepiej wykonał kolejny dość prosty wolej, mógłby marzyć o półfinale. Szczęście go opuściło, skończył mecz na brzuchu, z lekko skręconą kostką. Ciąg dalszy w grupie A będzie ciekawy. Djoković zagra z Tipsareviciem i musi wygrać, jeśli Berdych pokona Ferrera.
Dziś ostatnie rozstrzygnięcia w grupach B. O 13.15 zaczynają polscy debliści w starciu z Rohanem Bopanną i Aisamem-Ul-Haqiem Qureshim. Jeżeli wygrają, będą czekać do wieczornego meczu Llodra, Zimonjić – Mirny, Nestor, by poznać swe losy w turnieju.
Mecz Roger Federer – Mardy Fish nie ma istotnego znaczenia, ale walka o 120 tys. dolarów premii też może mieć walory. Większość atrakcji dnia ma dać spotkanie Rafael Nadal – Jo-Wilfried Tsonga, w którym zwycięzca bierze wszystko, czyli awansuje z grupy razem ze Szwajcarem. U bukmacherów przewagę ma Francuz, ale Hiszpan stwierdził, że nie ma mowy o poddaniu: – Trzeba zaakceptować porażkę i grać dalej. To nie czas na pożegnanie, tylko na podjęcie walki.