Wiadomo, jaki był warunek konieczny przedłużenia polskich marzeń o awansie – zwycięstwo nad deblem Rohan Bopanna i Aisam-Ul-Haq Qureshi. Warunek został spełniony w 49 minut, wynik 6:2, 6:1 w pełni oddaje przewagę polskiej pary na korcie w Londynie.
Jej serwis tym razem działał bez zarzutu, odbiór podania też. Polacy budowali przewagę szybko i efektownie, udawało się im niemal każde zagranie, nawet zuchwałe loby czy trochę akrobatyczne smecze. Były powody takiego jednostronnego meczu: jednym zależało, drugim już mniej. Matkowski z Fyrstenbergiem musieli jednak czekać jeszcze cztery godziny, by cieszyć się z awansu.
Nie było to spokojne czekanie. Daniel Nestor i Maks Mirny wygrali z Michaelem Llodrą i Nenadem Zimonjiciem dopiero po tie-breaku, w którym było już 4:1 i 6:3 dla rywali. Skończyło się na 10-7 w dobrą stronę, Kanadyjczykowi i Białorusinowi należą się wyrazy wdzięczności. W sobotę w półfinale Polacy zagrają zapewne z braćmi Bryanami, ale akurat z nimi czasem dają sobie radę.
Przebój wieczoru, czyli bezpośredni mecz Rafaela Nadala z Jo-Wilfriedem Tsongą o awans, nie zawiódł widzów. Francuz nieustannie atakował, Hiszpan wytrwale się bronił, na tyle skutecznie, żeby zdobyć seta, ale w końcu żywioł pięknych akcji przy siatce zwyciężył.
Tsonga zajął drugie miejsce w grupie B. Niepokonanym zwycięzcą został Roger Federer, to nikogo nie zaskoczyło, przegrany set z Mardym Fishem to tylko wynik chwilowego odprężenia.