Porażka w Ejlacie była raczej niespodziewana. Kapitan Tomasz Wiktorowski miał w zespole siostry Radwańskie oraz Alicję Rosolską i Magdę Linette, w eliminacjach grupowych były trzy dość pewne zwycięstwa: nad Luksemburgiem i Chorwacją po 3:0, z Rumunią 2:1.
Ze Szwedkami zawiódł debel. Zwycięstwo Agnieszki Radwańskiej nad Johanną Larsson (58. WTA) było bardzo łatwe, porażkę Urszuli Radwańskiej z Sofią Arvidsson (74. WTA) można było brać pod uwagę, choć wynik i czas meczu (poniżej godziny) nie mogły się podobać. Gra podwójna zupełnie siostrom nie wyszła, przegrana 4:6, 3:6 oznacza, że reprezentacja Polski za rok będzie przechodzić tę samą, dobrze znaną drogę – grupowe kwalifikacje w Grupie I strefy euro-afrykańskiej, czyli znów dwa szczeble poniżej Grupy Światowej. Drugą drużyną obok Szwecji, która awansowała w Ejlacie, były Brytyjki.
Agnieszka Radwańska wygrała pewnie wszystkie cztery mecze w Izraelu. Wynik polskiej pary zmartwił jednak tych, którzy widzą szanse wspólnego startu Agnieszki i Urszuli w olimpijskim turnieju w Londynie. Siostry nie grały razem od 2009 roku. Powrót do współpracy nie wydaje się łatwy, choć mecz z Rumunkami wygrały.
Ze względu na mecze Pucharu Federacji w rozgrywkach WTA Tour był tydzień przerwy. Celem najlepszych tenisistek świata jest od poniedziałku duży turniej w Paryżu i mały w Pattai (tu startuje Urszula). Agnieszka wraca na treningi do Krakowa przed wielkim turniejem w Dausze od 13 lutego.
Mężczyźni grali w Montpellier (wygrał Tomas Berdych), Zagrzebiu (sukces Michaiła Jużnego) i Vina del Mar (Chile – zwycięstwo Carlosa Berlocqa), największe sławy odpoczywały. W nadchodzącym tygodniu jest termin Pucharu Davisa. Polska gra z Madagaskarem w Warszawie.