Plan minimum Kubota, czyli powtórka z ub. roku, został wykonany, 12 725 dolarów premii jest pewne, w sobotę czeka Polaka mecz o więcej. Rywal to Andy Roddick (31. ATP). Amerykanin przeżywa regres kariery, są tacy, którzy mówią o jej zmierzchu, choć sam tenisista gorąco zaprzecza. Z Kubotem Roddick przegrał jedyny mecz w 2009 roku w Pekinie, Amerykanin był wtedy nr 6 na świecie. Może trzeba studzić polskie nadzieje – kilka dni temu podczas pokazówki w Madison Square Garden Roddick pokonał Rogera Federera.

W sobotę turniej męski zaczyna się naprawdę. Od drugiej rundy grają już wszyscy rozstawieni. Po raz pierwszy na kort po finale Australian Open wyjdzie Rafael Nadal. Jest tak głodny gry, że zgodził się też na start deblowy z Marco Lopezem – w 2010 roku w tym składzie nawet wygrali.

Panie zaczęły drugą rundę dzień wcześniej, w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego. Agnieszka Radwańska trafiła na trzecią rakietę Rumunii Soranę Cirsteę (48. WTA). Rywalka jest z tych, które Polce niekiedy zaszły za skórę. Na cztery mecze Agnieszka wygrała dwa, ostatnio walczyły w 2009 roku w Los Angeles i w trzech setach wygrała Rumunka. Cirstea to jedna z grupy utalentowanych tenisistek, nad którą opiekę objęła firma adidas, stąd dobrzy trenerzy na ławce i niezłe wsparcie marketingowe.

Radwańska w wersji 2012 powinna dać sobie radę, a jeśli tak będzie, to trafi na Włoszkę Flavię Pennettę lub Hiszpankę Carlę Suarez Navarro.

Gdyby tenisistki wygrywały według rozstawienia, w ćwierćfinale czekałby nas czwarty w tym roku mecz Radwańska – Azarenka.