Ostatnie zwycięstwo Radwańskiej na Florydzie przyciągnęło na lotnisko Balice sporą grupę kibiców. – Jak widzę taki tłum, to znaczy, że coś dobrze robię i media się tym interesują. Czuję presję, ale staram się o niej nie myśleć. Isiomania? Czemu nie... – mówiła  tenisistka.

Konferencja prasowa potwierdziła ostatnie wydarzenia w ekipie szkoleniowej sióstr Radwańskich. Trener Borna Bikić? – Był na okresie próbnym, którego nie zdał. Już z nim nie pracujemy – powiedziała Agnieszka. Dodała, że do sztabu, w którym po staremu pozostają w Krakowie ojciec Piotr Radwański i na wyjazdach trener Tomasz Wiktorowski, dołączy wkrótce nowa osoba.

– Chciałam już być w domu. Muszę odrobić zaległości na uczelni – AWF w Krakowie, od początku roku byłam tam tylko przez sześć dni. No i święta. Kto mówi o diecie? Dzień bez czekolady to dzień stracony – stwierdziła mistrzyni z Miami.

W Charleston nie zagrała, jej program startów na kortach ziemnych zaczyna, jak od lat, turniej halowy w Stuttgarcie (pula nagród 740 tys. dol.) od 23 kwietnia, potem Madryt (5,18 mln dol.) od 5 maja, Rzym (2,16 mln) od 14 maja i finał gry na mączce – Wielki Szlem w Paryżu, od 27 maja.

W poprzednim sezonie Agnieszka zarobiła w tych turniejach 561 punktów, w Niemczech 200 za półfinał, w Hiszpanii 80 za II rundę, w Rzymie tylko 1 za II rundę i w stolicy Francji 280 za IV rundę. To mniej od wszystkich rywalek, które wyprzedzają ją w rankingu, przede wszystkim od Petry Kvitovej, do której Polka traci tylko 385 pkt.    —Krzysztof Rawa