Dogrywki po polsku

Łukasz Kubot w drugiej rundzie. Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz w trzeciej. Odpadli debliści

Publikacja: 28.06.2012 02:39

Agnieszka Radwańska wygrała z Jeleną Wiesniną 6:2, 6:1

Agnieszka Radwańska wygrała z Jeleną Wiesniną 6:2, 6:1

Foto: EPA

Rozgrzewka trwała regulaminowo pięć minut, dokończenie meczu Kubota sześć, mierząc czas od pierwszego polskiego serwisu. Zagrali dokładnie osiem szybkich piłek, z których połowa to piłki meczowe. Dzielny Tatsuma Ito obronił trzy, co i tak japońscy dziennikarze uznali za bardzo honorowe rozstrzygnięcie. Wynik końcowy: 7:6, 6:3, 6:3 dla Polaka.

– Dobrze, że deszcz przerwał nasz mecz we wtorek. Widzowie tego nie wiedzieli, ale po długim gemie, który dał mi prowadzenie 5:1 w trzecim secie, poczułem się gorzej i wcale nie byłem pewien wygranej. Japończyk grał coraz śmielej, wybrał niezła taktykę. Dziś mogłem zagrać tak jak chciałem, agresywnie od początku, przy siatce. Opłaciło się – powiedział zwycięzca. Scenariusz Kubota na drugi mecz: – Żadnej zmiany nie będzie. W grze z głębi kortu Marin Cilić jest ode mnie znacznie lepszy. Będę ryzykował, będę strzelać jak przed rokiem z Gaelem Monfilsem.

Mecz Radwańskiej z Jeleną Wiesniną zaczął się planowo, ale też miał dogrywkę. Zaczęło lać, gdy rezultat brzmiał 6:2, 3:1, 15-0 dla Polki. Po przerwie Agnieszka błyskawicznie dokończyła pracę, aż miło było patrzeć (6:2, 6:1). W rubryce opisującej tzw. błędy niewymuszone zapisano: zero. – Wydawało mi się na początku, że mecz będzie dłuższy, ale potem czułam się coraz lepiej. Grać bezbłędnie to rzadkość, chyba że na PlayStation – mówiła, dodając więcej słów o tym, jakie są w Londynie zalety trzeciego miejsca na świecie: znacznie łatwiej zaplanować treningi i dostaje się więcej biletów dla gości.

Rywalka czeka, jest nią, trudno uwierzyć, Heather Watson. Jej zwycięstwo nad Amerykanką Jamie Lee Hampton to ważny krok dla brytyjskiego tenisa. Wystarczy powiedzieć, że w trzeciej rundzie ostatni raz grała w Wimbledonie Elena Baltacha, równo dziesięć lat temu.

Jerzy Janowicz też czekał na poprawę pogody. Uciekali przed deszczem z Ernestsem Gulbisem przy stanie 2:6, 3:2 – od polskiej strony patrząc. Skończyli po ponad trzech godzinach walki i pięciu setach, w ostatnim 9:7 dla Polaka. – Słów zebrać nie mogę, nie do końca wiem jak to się stało, długo nie grałem dobrze, zawodził mnie mój przyjaciel forhend, więc po trzecim secie w końcu przyjąłem metodę „na olewkę", czyli przestałem przejmować się czterema asami Gulbisa w gemie i moją słabością. Pomogło – mówił przejęty. Zagra w piątek z Niemcem Florianem Mayerem, może wykorzysta własną metodę jeszcze raz.

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, rozstawieni z nr 3, zeszli z kortu pokonani w czterech setach przez parę Johan Brunstrom (Szwecja) i Philipp Marx (Niemcy). Rywale to nie są giganci gry podwójnej (jeden ma ranking deblowy nr 66, drugi 73), ale byli na tyle solidni, by wygrać z rozkojarzonymi Polakami. Wytłumaczenia są dwa: statystyczne – od 2004 roku Fyrstenberg i Matkowski wygrali w Wimbledonie zaledwie trzy mecze i okolicznościowe – na drugą sobotę turnieju Marcin zaplanował ślub. Można wybierać.

Ciekawsze wyniki:

Kobiety

– I runda: T. Paszek (Austria) – K. Woźniacka (Dania, 7) 5:7, 7:6 (7-4), 6:4. II runda: M. Szarapowa (Rosja, 1) – C. Pironkowa (Bułgaria) 7:6 (7-3), 3:1, krecz; A. Radwańska (Polska, 3) – J. Wiesnina (Rosja) 6:2, 6:1; A. Rus (Holandia) – S. Stosur (Australia, 5) 6:2, 0:6, 6:4; S. Cirstea (Rumunia) – Na Li (Chiny, 11) 6:3, 6:4.s

Mężczyźni

– I runda: Ł. Kubot (Polska) – T. Ito (Japonia) 7:6 (8-6), 6:3, 6:3. II runda: R. Federer (Szwajcaria, 3) – F. Fognini (Włochy) 6:1, 6:3, 6:2; J. Tipsarević (Serbia, 8) – R. Sweeting (USA) 5:7, 7:5, 6:4, 6:2; J. Janowicz (Polska) – E. Gulbis (Łotwa) 2:6, 6:4, 3:6, 7:6 (7-2), 9:7.

Debel

– I runda: J. Brunstrom, P. Marx (Szwecja, Niemcy) – M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 3) 6:4, 6:2, 6:7 (1-7), 7:6 (7-2).

Rozgrzewka trwała regulaminowo pięć minut, dokończenie meczu Kubota sześć, mierząc czas od pierwszego polskiego serwisu. Zagrali dokładnie osiem szybkich piłek, z których połowa to piłki meczowe. Dzielny Tatsuma Ito obronił trzy, co i tak japońscy dziennikarze uznali za bardzo honorowe rozstrzygnięcie. Wynik końcowy: 7:6, 6:3, 6:3 dla Polaka.

– Dobrze, że deszcz przerwał nasz mecz we wtorek. Widzowie tego nie wiedzieli, ale po długim gemie, który dał mi prowadzenie 5:1 w trzecim secie, poczułem się gorzej i wcale nie byłem pewien wygranej. Japończyk grał coraz śmielej, wybrał niezła taktykę. Dziś mogłem zagrać tak jak chciałem, agresywnie od początku, przy siatce. Opłaciło się – powiedział zwycięzca. Scenariusz Kubota na drugi mecz: – Żadnej zmiany nie będzie. W grze z głębi kortu Marin Cilić jest ode mnie znacznie lepszy. Będę ryzykował, będę strzelać jak przed rokiem z Gaelem Monfilsem.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?