Krzysztof Rawa z Londynu
Wszyscy typowali jednakowo: Camila Giorgi, choć szybka i ambitna, przegra z trzecią rakietą świata. Wynik był zgodny z przewidywaniami: 6:2, 6:3 dla Radwańskiej. Dzisiejszy mecz Agnieszki z Marią Kirilenko na korcie nr 1 wyłoni półfinalistkę.
Spotkanie Włoszki z Polką nie było nadzwyczajną reklamą tenisa kobiecego, raczej z winy Giorgi. Dziewczyna ma zacięcie do tenisa, ale jeszcze za rzadko myśli o tym, że skuteczna gra to nie tylko mocne odbijanie piłek przed siebie. Mieliśmy zatem pięknie wygrane punkty i strzały po bandach, niewiele pośrodku. Chwalić Camilę można za waleczność, ale mecz czwartej rundy Wimbledonu to jeszcze były za wysokie progi. Agnieszka wybrała grę spokojną, bez fajerwerków, aktywną obronę, w której najwięcej było czekania na błędy rywalki. Trochę je prowokowała, trochę testowała umiejętności Włoszki, od czasu do czasu kontrowała i osiągnęła cel.
– To nie był łatwy mecz. Chwila dekoncentracji i mogło być różnie. Włoszka radziła sobie, czasem umiała przedłużać wymiany. Na korcie było ślisko, obawiałem się również o return Agnieszki. Skończyło się dobrze, kilka ważnych punktów obroniła także świetnymi serwisami – podsumował trener Tomasz Wiktorowski.
Dziś (jeśli pogoda pozwoli – prognozy nie są pomyślne) zobaczymy trzeci w karierze ćwierćfinał Radwańskiej w Londynie. Trudno o lepszą szansę na więcej. Kirilenko to solidna firma, ćwiczyła tutaj z Polką, widać, że pracowała nad przygotowaniem fizycznym, ale pierwszy raz gra w drugim tygodniu Wimbledonu (udało się za dziewiątą próbą) i na pewno nie jest najgroźniejszą z rywalek.