Można marzyć

Agnieszka Radwańska w ćwierćfinale. Kolejna rywalka: Maria Kirilenko

Publikacja: 03.07.2012 02:27

Agnieszka Radwańska swój mecz wygrała bez trudu

Agnieszka Radwańska swój mecz wygrała bez trudu

Foto: AFP

Krzysztof Rawa z Londynu

Wszyscy typowali jednakowo: Camila Giorgi, choć szybka i ambitna, przegra z trzecią rakietą świata. Wynik był zgodny z przewidywaniami: 6:2, 6:3 dla Radwańskiej. Dzisiejszy mecz Agnieszki z Marią Kirilenko na korcie nr 1 wyłoni półfinalistkę.

Spotkanie Włoszki z Polką nie było nadzwyczajną reklamą tenisa kobiecego, raczej z winy Giorgi. Dziewczyna ma zacięcie do tenisa, ale jeszcze za rzadko myśli o tym, że skuteczna gra to nie tylko mocne odbijanie piłek przed siebie. Mieliśmy zatem pięknie wygrane punkty i strzały po bandach, niewiele pośrodku. Chwalić Camilę można za waleczność, ale mecz czwartej rundy Wimbledonu to jeszcze były za wysokie progi. Agnieszka wybrała grę spokojną, bez fajerwerków, aktywną obronę, w której najwięcej było czekania na błędy rywalki. Trochę je prowokowała, trochę testowała umiejętności Włoszki, od czasu do czasu kontrowała i osiągnęła cel.

– To nie był łatwy mecz. Chwila dekoncentracji i mogło być różnie. Włoszka radziła sobie, czasem umiała przedłużać wymiany. Na korcie było ślisko, obawiałem się również o return Agnieszki. Skończyło się dobrze, kilka ważnych punktów obroniła także świetnymi serwisami – podsumował trener Tomasz Wiktorowski.

Dziś (jeśli pogoda pozwoli – prognozy nie są pomyślne) zobaczymy trzeci w karierze ćwierćfinał Radwańskiej w Londynie. Trudno o lepszą szansę na więcej. Kirilenko to solidna firma, ćwiczyła tutaj z Polką, widać, że pracowała nad przygotowaniem fizycznym, ale pierwszy raz gra w drugim tygodniu Wimbledonu (udało się za dziewiątą próbą) i na pewno nie jest najgroźniejszą z rywalek.

W ewentualnym półfinale nie będzie Marii Szarapowej, gdyż mniej więcej w tym samym czasie, gdy Polka rozbrajała bojową Włoszkę, Rosjanka przegrała 4:6, 3:6 z Sabiną Lisicki. Szykuje się prawie polski półfinał Radwańska – Lisicki lub Angelique Kerber.

W zwycięstwie Niemki nie było żadnego przypadku. Sabine, słaba na wiosnę, znów jest sobą: serwowała potężnie, ale najwięcej punktów zawdzięczała znakomitym returnom. Mocno peszyła Szarapową szerokim uśmiechem po każdym udanym i prawie udanym zagraniu. Popłakała się dopiero po zwycięstwie, ze szczęścia. Dziennikarze pytali ją, czy to był rewanż za ubiegłoroczny przegrany półfinał. Odpowiedź brzmiała: – Tak! Za tę i jeszcze za dwie inne porażki. I nie pytajcie co dalej, na razie chcę się tylko cieszyć, potem w nocy pomyślę.

Siódmy dzień turnieju bywa niekiedy nazywany magicznym poniedziałkiem, bo to ostatni czas, gdy wszyscy, którzy przetrwali pierwszy tydzień, mają pojawić się na korcie w 1/8 finału. W praktyce trochę magii (ale nie za dużo) pokazał Roger Federer w czterosetowym meczu z Xavierem Malisse'em. W pierwszym secie Szwajcara zabolały plecy, groźba rezygnacji z gry wydawała się poważna. Terapeuci mieli kilkanaście minut pracy, ale doprowadzili do tego, że mistrz awansował do wielkoszlemowego ćwierćfinału już 33. raz.

Jego belgijski rywal jest kolejnym z weteranów, którzy poczuli drugą młodość. Bardzo chciał poprawić psutą latami reputację na korcie i poza nim. Tenis na trawie w tym roku mu trochę pomógł, ale tylko do meczu z Federerem. Może jednak Malisse odłoży decyzję o zakończeniu kariery, o której wspominał po nieudanym początku sezonu.

Innym nie było dane czuć magii i pokazywać magii, bo znów przeszkodził deszcz. Wcale jej nie było w spotkaniu pod dachem, w którym grali Novak Djoković i Victor Troicki, bo zwycięstwo lidera rankingu było oczywiste. Kim Clijsters w ostatnim wimbledońskim meczu jakby nie było. Kerber pokonała Belgijkę 6:1, 6:1 i został żal.

KOBIETY – 1/8 finału: S. Lisicki (Niemcy, 15) – M. Szarapowa (Rosja, 1) 6:4, 6:3; W. Azarenka (Białoruś, 2) – A. Ivanović (Serbia, 14) 6:1, 6:0; A. Radwańska (Polska, 3) – C. Giorgi (Włochy) 6:2, 6:3; P. Kvitova (Czechy, 4) – F. Schiavone (Włochy, 24) 4:6, 7:5, 6:1; S. Williams (USA, 6) – J. Szwedowa (Kazachstan) 6:1, 2:6, 7:5; A. Kerber (Niemcy, 8) – K. Clijsters (Belgia) 6:1, 6:1; M. Kirilenko (Rosja, 17) – S. Peng (Chiny, 30) 6:1, 6:7 (6-8), 6:3; T. Paszek (Austria) – R. Vinci (Włochy) 6:2, 6:2. Pary ćwierćfinałowe: Lisicki – Kerber, Radwańska – Kirilenko, Williams – Kvitova, Paszek – Azarenka.

MĘŻCZYŹNI – 1/8 finału: N. Djoković (Serbia, 1) – V. Troicki (Serbia) 6:3, 6:1, 6:3; R. Federer (Szwajcaria, 3) – X. Malisse (Belgia) 7:6 (7-1), 6:1, 4:6, 6:3; M. Jużny (Rosja, 26) – D. Istomin (Uzbekistan) 6:3, 5:7, 6:4, 6:7 (5-7)

Opinia

Agniesz­ka Ra­dwań­ska | Trzecia tenisistka świata

Jak się nie cie­szyć z ko­lej­ne­go ćwierć­fi­na­łu w Wim­ble­do­nie. To nie­ła­twe grać z kimś, ko­go się na oczy nie wi­dzia­ło, nie li­cząc kil­ku pi­łek me­czu z Nad­ią Pie­tro­wą oglą­da­nych z wy­so­kie­go pię­tra sa­lo­ni­ku dla te­ni­si­stek. Naj­lep­sze roz­po­zna­nie da­je gra i mu­szę przyznać: po­czu­łam, że Włosz­ka ma szyb­ką rę­kę. Mo­że jed­ną z naj­szyb­szych wśród nas. Kie­dyś na­praw­dę bę­dzie z niej do­sko­na­ła te­ni­sist­ka. Moja następna rywalka Ma­ria Ki­ri­len­ko gra rów­no, do­brze po­ru­sza się po kor­cie, nie ma wy­raź­nie słab­szych stron. Jak każ­da, któ­ra do­tar­ła do dru­giej czę­ści tur­nie­ju, mu­si być moc­na. To, że gra­ły­śmy wspól­nie de­bla, nie ma żad­ne­go zna­cze­nia, nie da­je prze­wa­gi i nie zmniej­sza szans. Sta­ram się nie my­śleć o ewen­tu­al­nym pół­fi­na­le. Li­czy się tyl­ko na­stęp­ny mecz. Oczy­wi­ście cza­sem w ty­le gło­wy po­ja­wia się ja­kaś myśl o przy­szło­ści, ale po wyj­ściu na kort zni­ka. Po wal­ce sta­ram się my­śleć o tym, że jest do­brze, sko­ro awan­so­wa­łam już tak wy­so­ko. Te­raz też mó­wię so­bie tak: zdro­wie jest, wciąż bie­gam w jed­nym ka­wał­ku, znów nie mu­sia­łam grać trzech se­tów, więc oszczę­dzi­łam tro­chę sił. Jest do­brze.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?